... mam tylko jedno postanowienie: robić fotki moich prac.
W 2018 roku popełniłam kilka mniejszych i większych udziergów... 2 chusty, 2 czapki, szalik, mitenki, sweterek dla Emmy, komplecik dla lalki
Our Generation, kapibarę, ozdoby choinkowe... i pewnie sporo innych drobiazgów o których już zapomniałam. Nie licząc tony bransoletek, kolczyków i innych ozdóbek koralikowych. Wiele z tego poszło już w świat, nie doczekawszy się zdjęć. Chciałabym za rok móc zrobić podsumowanie robótkowe, kolorowy kolaż ze zdjęć moich prac.
Oczywiście, chciałabym by w 2019 roku wydarzyło się wiele innych rzeczy, o których marzę lub po prostu je planuję. Czy tak będzie? Nie wiem. Brakuje mi cierpliwości, chęci, zaangażowania, pasji. Dużo odbiera mi depresja, której kolejny nawrót odebrał mi radość późno-jesiennych miesięcy i długo oczekiwanej Gwiazdki.
Jakoś początkiem zeszłego roku miałam operację. W szpitalu poznałam kobitkę, która jest dla mnie swoistą inspiracją. W czasie niekończących się rozmów w czasie spacerów po przyszpitalnym parku, wypadów na kawę czy papierosa, opowiedziała mi o swoim planie na 2018. Nie marzeniach, nie postawieniach noworocznych... po prostu o tym co zaplanowała. A łatwe to nie było: dwa poważne zabiegi w celu poprawy zdrowia, zmiana stanu cywilnego, ważna uroczystość rodzinna. Mamy nadal kontakt, wiem że zrealizowała swoje plany w 5 miesięcy (!)... a potem przydarzyło się Jej wiele innych cudownych niespodzianek. Chociaż było też wiele trudnych, smutnych chwil.
Chciałabym tak umieć, nie poddawać...
Próbuję podsumować zakończony już rok. Najłątwiej by mi było spisać wszelkie porażki, kłopoty. Ale gdyby tak skupić się tylko na tym co dobre, co mi się udało...
- skończyłam kolejny rok studiów (ostatni semestr średnia 4,9)
- pojechałam na Drutozlot
- poznałam wiele nowych, cudownych włóczek
- wypróbowałam nowe rewelacyjne narzędzia dziewiarskie
- odmalowaliśmy salon i sypialnię
- zaczęliśmy remont przedpokoju i spiżarni
- doczekałam się cudnego kącika do wspólnych posiłków i dziergania w ogrodzie
- uratowałam kolejnego kota
- pojawiły się nowe diagnozy, nowe możliwości leczenia
- kupiłam drugą lalę reborn
- odważyłam się wyjść z lalkami (na konwent, do kawiarni itp)
- przefarbowałam włosy na blond
- zrobiłam tatuaż
Co w 2019 roku...? Nie wiem...
Narazie mam swoją Sferę Planów i Sferę Marzeń. Bardzo chcę wierzyć w to, że niektóre plany z zeszłego roku jedynie się przesuną w czasie, że w 2019 uda się je zrealizować.
Sfera Planów:
- spełnić Wielkie Marzenie mojego męża
- skończyć studia i obronić pracę najpóźniej we wrześniu
- skończyć remont przedpokoju i spiżarni
- pojechać na kolejny Drutozlot
- dziergać jedynie z dobrych jakościowo włóczek
- zrobić kolejny tatuaż
Sfera Marzeń:
- odnowić kuchnię (blat, fronty szafek, nowa komoda...)
- mieć znowu swoją pracownię na poddaszu
- położyć panele na poddaszu
- wyremontować łazienkę na parterze
- zrobić łazienkę na poddaszu
- zrobić ganek
- wyłożyć cześć podwórka ładną kostką brukową
- rozpocząć studia podyplomowe
- pójść w końcu na egzamin praktyczny na prawo jazdy
- pojechać na Pyrkon, Wrocławskie Dni Fantastyki... gdziekolwiek...
Dlaczego dwie Sfery? Bo nie dam rady zrealizować wszystkiego. Niektóre sprawy wręcz się wykluczają, z wielu względów. Zobaczymy co będzie... Podobno jak się czegoś bardzo pragnie, to Wszechświat zrobi wszystko by dopomóc w realizacji. Więc powinnam chyba zacząć od tego, by po prostu mieć plany i marzenia...
A żeby nie było tak dołująco od 1 stycznia, i zacząć realizować swój plan - przedstawiam Emmę w sweterku, który wydziergałam jej specjalnie na Drutozlot.
włóczka: nie pamiętam, ale mam gdzieś zachomikowaną etykietę
druty:3,5 mm Knitpro Karbonz (najlepsze jakie znam!)
A więc... Szczęśliwego Nowego Roku 2019!