Czapki lutowej nie zdążyłam zrobić niestety. Dlatego zaprezentuję inną, jeszcze jesienną.
Modelem jest, jak zwykle, mój mąż. A ten mały kiciuś to nasz, obecnie 5-kilowy, Aleksander :)
Czapka z misiowymi uszkami - włóczka Angora Ram, szydełko 3,5 mm, wzór własny (półsłupki nawijane).
W zasadzie to zrobiłam dwie takie czapki. Ta z uszkami poleciała jako prezent na Śląsk. A drugą nosi mój mąż.
Czapka świetna :)) a oba modele bardzo fotogeniczne :)
OdpowiedzUsuńKociak prześliczny :) Męża musisz mieć z mega poczuciem humoru bo nie każdy facet chodziłby w takiej czapce. Fajnie wygląda :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Słodki kotuś!
OdpowiedzUsuńA mąż w roli modela wygląda super :)) Czapka leży idealnie :)
Pozdrawiam :)
Fajowa, muszę o takiej pomyśleć :) koteła piękna :) nie wygląda na tyle kilo :D
OdpowiedzUsuńRewelacyjna!
OdpowiedzUsuńU mnie jest chyba jeszcze więcej czapek w domu i muszę przyznać, że jak dla mnie cały czas jest za mało. Ostatnio również kupiłam nową czapkę w https://hatfactory.pl/ i jestem przekonana, że ten wybór był zdecydowanie najlepszy jakiego mogłam dokonać.
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis. Jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuńMyślę, że czapki czy inne nakrycia głowy nigdy mi się nie znudzą. Nawet ostatnio czytałem o kapeluszach http://bronsy.pl/stylowe-kapelusze-czyli-powrot-do-dawnej-mody/ i również zgodzę się z tym, że wracają one powoli do łask. Jak dla mnie jest to świetna sprawa.
OdpowiedzUsuń