niedziela, 31 lipca 2016

Moja wierna przyjaciółka. Depresja.

Jest ze mną od wielu lat. Zaprzyjaźniłyśmy się jeszcze w dzieciństwie, choć wielu psychologów mówi że to niemożliwe. Że dzieci nie mogą mieć depresji. Mylą się.

Na "ty" przeszłyśmy jakieś 15 lat temu. Gdy pewnego dnia mnie odwiedziła i nie pozwoliła wstać z łóżka. Wszystko stało się tak trudne. Tak bolesne. Każdy oddech był wyzwaniem.

I tak sobie żyjemy. Ona i ja. Obok mąż, rodzina. Znają ją aż za dobrze.

Czasem jest lepiej. Żyję. Pracuję. Podróżuję. Uśmiecham się i chcę iść na koncert, do kina, na obiad do miasta. Szydełkuję i jestem szczęśliwa.

A czasem wpada Ona. Niezapowiedziana. I świat staje się inny. Porywa mnie, jestem jej kompletnie uległa. Cokolwiek bym nie zrobiła, trzyma mnie w uścisku i nie chce puścić. Czasem aż nie mam sił płakać.

Czasem przyprowadza swoje koleżanki, nerwicę i fibromialgię. Zaczyna się impreza, wpadają inni goście: ciągły lęk, napady paniki, kompulsje, nerwobóle. Całe dnie, tygodnie tańczę jak mi grają.
Bez przerwy oglądam swoje oczy, w poszukiwaniu nieistniejących żyłek, aż je podrażnię i bolą.... Obmacuję swoją głowę, przekonana że zaraz zachoruję na jakąś straszną chorobę kości. Wyję z bólu po kolejnym ataku bólu w przedramionach lub łydkach, niepodobnych do niczego innego. Boję się wyjść z domu, boję się wykonać telefon. Czasem nie jestem w stanie wstać z łóżka.

Są leki, na szczęście. Na mnie działa dobrze jeden, zaskakująco dobrze. Po kilku innych które mogłam łykać jak cukierki prawie, tyle że obraz się trochę rozłaził...

Czasem i tak wpada, mimo wszystko. Może na krócej, może mniej się panoszy. Ale i tak nie jest łatwo. Bywa tak, że jedyne ukojenie przynosi planowanie swojej śmierci. Krok po kroku. Za każdym razem odrobinę dalej się posuwam w tym pragnieniu. I czekam aż sobie pójdzie, zanim skończy się etap planowania, zanim będę mogła jedynie przejść do czynów.
Proszę wtedy bliskich: "bądźcie dla mnie dobrzy". Każde ich zniecierpliwienie, zamarudzenie... jest jak lawina kamieni która mnie przygniata. Odgłos wrzucanego do garnka kartofla fizycznie boli.

Więc codziennie próbuję od nowa. Żyć, cieszyć się życiem. Na tyle, na ile pozwoli mi Ona.
Nie pamiętać, nie analizować. Przeczekać.

Dlaczego to piszę? Bo Ona znów jest ze mną. I wszystko znów straciło znaczenie. Tyle rzeczy się wydarzyło, o tylu chciałabym napisać. Nie umiem. Nic nie cieszy. Wszystko jest za trudne, za bardzo boli i męczy.

Ale wrócę za chwilę, jak tylko Ona zakończy swoją wizytę. Dziś sięgnęłam po druty, pierwszy raz od dawna. Więc chyba odpuszcza.



Chciałabym tylko, żebyście wiedzieli, że:

- Depresja to nie jest siedzenie pod kocykiem, słuchanie smutnej muzyki i objadanie się czekoladkami (jak twierdzi pewien wykładowca neurobiologii :/ )

- Depresja może pojawić się znikąd. Nie potrzeba traumatycznego wydarzenia, szeregu niepowodzeń, nieszczęśliwej miłości. Ona po prostu przychodzi i zostaje.

- Depresja to choroba która łamie duszę. Nie da się podnosić ciężarów złamaną ręką. Nie da się dźwigać codzienności gdy boli samo istnienie.

- Depresja to choroba którą można zrozumieć jedynie gdy się na nią choruje. Sama, w lepszych okresach, nie mogę uwierzyć że się jej poddaję... że tak mogę się czuć.

- Depresja ZABIJA! Nie lekceważcie jej objawów u swoich bliskich, nie pouczajcie ich, nie obciążajcie radami w stylu "weź się w garść".



Podrzucam parę linków, może pomogą zauważyć, zrozumieć.

Film Katarzyny Napiórkowskiej, o życiu z depresją - w wersji angielskojęzycznej i z polskimi napisami.

Artykuł o ChAD, z bardzo dobrze opisaną fazą depresji z punktu widzenia osoby chorej.

Kampania Zobacz. Znikam. Ma na celu pomoc i zapobieganie samobójstwom wśród nastolatków.







sobota, 9 lipca 2016

"Kobiecość nas nie wyklucza" - zaproszenie na warsztaty :)

W czerwcu miałam przyjemność zaprosić Was na warsztaty "Los splótł nasze losy w słusznej sprawie"
Warsztaty odbyły się w piknikowej atmosferze, w jednym z łódzkim parków miejskich. Frekwencja mile mnie zaskoczyła, a prace wykonane przez uczestniczki były piękne! 
Obiecuję że zdam Wam relacje i pokażę zdjęcia... jak tylko chwilę odsapnę po ostatnich wydarzeniach :)

A dziś mam dla Was zaproszenie na kolejne nasze warsztaty :) Tym razem temat "Kobiecość nas nie wyklucza". Temat nie łatwy... ale myślę że musimy zacząć o nim głośno mówić!

Bo rzecz będzie o miesiączkowaniu. Ale nie tym "naszym", komfortowym. Z artykułami higienicznymi na wyciągniecie ręki, dostępnymi wszędzie środkami przeciwbólowymi, wygodnym łóżkiem, termoforem i... tabliczka czekolady. 
Porozmawiamy o kobietach, którym na swój naszyjnik życia "nawlekły niewłaściwy koralik"... Z różnych powodów: czasem ze strachu, rozpaczy, braku innego wyboru... 

Czy wiecie że artykuły higieniczne - takie jak podpaski, szampon, żel pod prysznic czy płyn do prania - to w wiezieniu LUKSUS...? Artykuły te dostarcza rodzina osadzonej (raz na miesiąc paczka do 5 kg). A jeśli kobieta jest samotna? Lub rodzina nie udźwignęła ciężaru jej wyroku...? 
Czy musi być dodatkowo skazana na upokorzenie i bezradność wobec własnej fizjologii...?

Pisałam już Wam o tym 1,5 roku temu. Ale do dziś temat nie chce mi wyjść z głowy... Ile jest takich kobiet, przez wykluczenie społeczne, pozbawionych podstawowych artykułów higienicznych...? W więzieniach, aresztach, ośrodkach dla pomocy postpenitencjarnej, noclegowniach dla bezdomnych? 


Dlatego zapraszam Was serdecznie na wydarzenie grupy Łódźkie Dziewuchy craftują!
Warsztaty "Kobiecość nas nie wyklucza" odbędą się jutro (czyli 10 lipca) w Parku Staromiejskim w Łodzi. Spotykamy się o 15.00 pod zegarem słonecznym. 
Wcześniej w tym samym miejscu, Kolektyw Dziewczyńskie Rozmowy, poprowadzi dyskusję o dziewictwie w kontekście kulturowym i społecznym.


Zarówno spotkanie Kolektywu, jak i warsztaty grupy Łódzkich Dziewuch craftujących są BEZPŁATNE i otwarte dla wszystkich! Na warsztaty zapewniamy materiały do wykonania kwiatowej broszki (oczywiście wszelkie szmatki, koraliki, guziki itp w kolorze czerwonym mile widziane :) ). Jest tylko jedna prośba - zabierzcie ze sobą paczkę podpasek. Albo mydło, Szampon. Żel pod prysznic lub płyn do prania ręcznego. Przekażemy je kobietom, o których prawach jutro będziemy rozmawiać. 






Obie broszki wykonałam z resztek tkanin, włóczek i różnych "przydasi" :) Bardzo lubię takie wyzwania, pobudzają pokłady kreatywności no i są mi bliskie z powodu idei recyklingu.
Piękna tkaninę zasłonową na broszkę oraz resztkę koronki dostałam z pasmenteri (z koszyka resztek). Jutro wykorzystamy m.in. ścinki z szycia królików wielkanocnych z przeznaczeniem na operację bezdomnego psa, czy po prostu niepotrzebne już rzeczy codziennego użytku. Cieszy mnie bardzo, gdy mogę moją pasję wykorzystać w takich celach - by świat choć trochę stał się lepszy...

środa, 6 lipca 2016

Uszyłam sobie torbę :)

Wreszcie coś dla mnie :) Z niebieskiej zasłonki, wygrzebanej w lumpie. Nakombinowałam się z cięciem, bo choć materiału sporo, to swoje przeszedł. Moja ulubiona obecnie, najwygodniejsza i do wszystkiego pasująca. Praktycznie się nie rozstajemy :))







 A zdjęcia z wycieczki do Maurzyc. Cudny skansen! Jeszcze o nim napiszę :)