wtorek, 29 grudnia 2015

Nowa jakość szycia ;)

Kilka miesięcy temu stałam się szczęśliwą posiadaczką Merrylocka Coverlocka 689 (dzięki, Babciu!) :) 



Mogłam wybrać dowolnego overlocka, wahałam się między kilkoma, oglądając ich zdjęcia. Ostatecznego wyboru dokonał mój maż, po przewertowaniu internetu w kwestii opinii od użytkowników...

Maszyna... no cóż... z jednej strony zachwyca możliwościami. Różne ściegi na próbkach to poezja!
Ale z drugiej... praca na overlocku nie jest tak prosta, łatwa i przyjemna - jak w swej naiwności wierzyłam. Fakt, szyje się szybko i równo (jak się porzuci nawyki z szycia na maszynie). Nóż wyrównujący brzeg to super sprawa. Tyle że... wczoraj szyłam bluzkę. Mniej więcej tyle materiału poszło na ustawienia naprężeń, co na samą bluzkę. Każda dodatkowa warstwa delikatnęj dresówki pętelki wymagała kolejnej regulacji, bo albo zrywało nitkę albo ścieg wariował. 
Nie wiem... może po prostu jestem rozpieszczona pracą na mojej maszynie do szycia... niezawodnym Pfaffie Hobby 1142, który praktycznie nie wymaga ani czyszczenia, ani regulacji...


W każdym razie, szycie kominów dzięki overlockowi, to jednak czysta przyjemność :)


Taki powstał Oli, która tworzy genialne bransoletki :)
Połączyłam batikową dresówkę pętelkową z bawełną Timeless Treasures (uwielbiam tą bawełnę za jakość).





A takie kominy do otulenia... niby cieniutki jersey, a całkiem przyjemnie grzeje i chroni przed wiatrem.
Uszyłam już ich sporo (w koty, ale też w gwiazdy) dla Przyjaciół i Znajomych.  Niestety, nie wszystkie załapały się na zdjęcia. Nic straconego, bo mam zamówienia na kolejnych kilka sztuka :)




Bluzka czeka na rozprasowanie i obfotografowanie. Nie wyszła idealna (sprawdzałam formę, następna będzie już bardziej dopasowana). Ale mimo wszystko... włożenie własnoręcznie uszytego ciucha to dzika przyjemność :D

niedziela, 29 listopada 2015

Jak uszyć Liso-noszkę? Tutorial :)

Powstała kolejna Liso-noszka, tym razem bardziej w "lisich" kolorach.
Choć ja tam lubię pierwszą, niebieską wersję :)

Przy okazji powstał tutorial ze zdjęciami i opisem każdego etapu szycia torby.
Jeszcze wymaga kilku poprawek i "dopieszczenia", ale korzystać już się da :)

Jeśli uszyjecie podobną torbę, koniecznie się pochwalcie w komentarzu :)))




sobota, 28 listopada 2015

Pierwsza z moich taszek :)

Jakiś czas temu odkryłam świat kolorowych tkanin bawełnianych. 

Wcześniej, w sklepach z tkaninami, nie zwracałam nie większej uwagi. Ale fakt - królowały tam zazwyczaj okropne flanele, pościelówki z kory i ewentualnie ze dwa wzory paskudnych kwiatków typu sieczka.

A na FB nagle...  krateczki, i kropki, i paski i motywy marynistyczne... i komiks, i ptaki i zwierzaki! Motywy łowickie i góralskie. Przepadłam :)

Początkowo kupowałam nałogowo. Bo tu śliczne kropki, a tych paseczków jeszcze nie mam. Trochę bez pomysłu, po 1-2 metry tkaniny. Potem je prałam, prasowałam, składałam w kostkę... i odkładałam na półkę. Dobrych kilka miesięcy zbierałam zapasy. W międzyczasie naciągnęłam męża na nowe meble w pracowni, bo moje skarby przestały się już mieścić. Ale... nadal nie szyłam.

Aż któregoś dnia wyciągnęłam te najładniejsze, zasiadłam przy stole i uszyłam sobie torbę.
Na zakupy, na piknik, na dodatkowe dokumenty do pracy, na większą robótkę poza domem...

Ta własnie była pierwsza...



Nie znoszę zamków w tego typu torbach. Ani dodatkowych kieszonek. Wiec ich nie wszywam :)
Za to zawsze gubią mi się klucze pod stertą zakupów i innych szpargałów. Dlatego zamontowałam sobie w torbę małego pomocnika, do którego mogę przypiąć klucze. 





W tle "stary" kolor mojej kuchni - Malinowa Granada Duluxa. Po blisko 3 latach obrzydł nam, zachciało się czegoś jasnego, rozświetlającego. No i mamy obecnie Bananowe Pole Decorala............. Marzę by jak najszybciej przemalować na coś spokojniejszego... 

niedziela, 22 listopada 2015

Dawno temu...

... bo jeszcze latem, powstały takie oto hipsterki!

Nie przypuszczałam wtedy, że staną się początkiem wspaniałej przygody... a te właśnie zdjęcia narobią tyle pozytywnego zamieszania w moim życiu :)




środa, 18 listopada 2015

Proszę Państwa... o to Lis!

A dokładniej... Liso-noszka :) Bardzo, bardzo chciałam wypróbować nową fantastyczną tkaninę.

Pomysł i wykrój własny :) Obiecałam dziewczynom na FB tutka, i pewnie niedługo się za niego zabiorę. Ale póki co porwał mnie nowy projekt, tym razem baaardzo świąteczny. Bardzo chciałabym go skończyć przed sobotnimi warsztatami (uwierzycie że idę uczyć się szydełkować? ;) ) i Jarmarkiem Świątecznym :)




poniedziałek, 2 listopada 2015

Wracam... po długiej przerwie :)

Wracam. Po długiej przerwie robótkowej, związanej ze zdrowiem i innymi zawiłościami życiowymi.

W kwietniu zaczęłam mieć problemy z oczami - niby nic wielkiego, zespół suchego oka. Ale okazał się dotkliwą przypadłością, która na wiele miesięcy odcięła mnie i komputera i od szydełka.
Niespodziewaną korzyścią był... powrót do szycia. Łatwo nie było, pierwsza taszka była przepłacona kilkugodzinnym bólem oczu. Ale z każdy tygodniem jest lepiej - już umiem dostrzec pierwsze symptomy przemęczenia wzroku i radzić sobie z nimi.
Przy okazji okazało się że moja nerwica lubi demonstrować swoje nawroty własnie za pomocą problemów ze wzrokiem... łącznie z zaburzeniami widzenia. A że stresów było w ostatnich miesiącach sporo, to miałam niezła jazdę :/

A poza tym...

Odwiedziłam przez ostatnie miesiące Poznań, Wrocław i moją ukochaną Pragę :)
Zaliczyłam trzy konwenty fantastyki.

Zaczęliśmy poważny remont domu.
Obecnie "zrobione" już dwa pokoje - dzienny i sypialnia. Nowe panele i parapety przemalowanie ścian, odczyszczenie drzwi (przedwojenne, z duużą ilością warstw farby olejnej).
Kuchnia właśnie się wykończa ;) Jeszcze podmalunki, listwy, doklejenie płytek i czyszczeni dzwi.
A potem jeszcze łazienka na dole, przedpokój i dwa pokoje które zajmuje firma męża.

Zaś góra........... właśnie panowie piłują nam dziury w dachu ;)  Będą okna dachowe, nowa dachówka, rynny. A potem...... rozwalają moją pracownię....
Za to w najbliższych miesiącach całe poddasze zostanie zagospodarowe na 3 pokoje z łazienką - w tym oczywiście moja pracownia i pokój na hobby :D

Dużo się dzieje... Do tego parę poważnych decyzji życiowych zostało podjętych w ostatnim czasie. Czekamy, na efekty. Czas pokaże..........  Jedna niedługo zdradzę - mój wymarzony od lat projekt :)




A tu fragment pokoju dziennego w nowym wydaniu ;) Oczywiście już musiałam przenieść tu swoje zabawki :D




poniedziałek, 2 marca 2015

12 czapek w 1 rok - czapka lutowa :)

Luty był kiepski pod względem robótkowym. Powstały tylko dwie małe prace, ale o nich w następnym poście.

Czapki lutowej nie zdążyłam zrobić niestety. Dlatego zaprezentuję inną, jeszcze jesienną.
Modelem jest, jak zwykle, mój mąż. A ten mały kiciuś to nasz, obecnie 5-kilowy, Aleksander :)







Czapka z misiowymi uszkami - włóczka Angora Ram, szydełko 3,5 mm, wzór własny (półsłupki nawijane).

W zasadzie to zrobiłam dwie takie czapki. Ta z uszkami poleciała jako prezent na Śląsk. A drugą nosi mój mąż.

piątek, 27 lutego 2015

Nowe, małe radości :)

Luty także nie był łatwym miesiącem, ale tak już bywa... Nie chcę się smucić i zamartwiać.
Chcę się cieszyć coraz cieplejszymi dniami, pracownią w której lada dzień już zasiądę do szycia, nowymi włóczkami, tysiącami projektów które tylko czekają na realizację :)

A co najlepsze na poprawę nastroju...? Mój mąż wie doskonale: trzeba zaprowadzić żonę do sklepu z włóczkami. I nie pozwolić by wyszła z pustymi rękoma :)


Oczywiście NIC nie może odbyć się bez kota. Tym razem Michonne koniecznie chciała zapozować. Nie ma zdjęcia by choć czubka ogonka nie podstawiła pod obiektyw :)

***

Dobra wiadomość jest też taka, że mama-kotka i jedno z kociąt, o których tu  pisałam, znalazły super domki :)))

sobota, 31 stycznia 2015

Zdążyłam! 12 czapek 1 rok - czapka styczniowa :)

Zdążyłam... ale tylko to jedno wyzwanie. Pozostałe odpuściłam, niestety. Tak wyszło... trudny, paskudny miesiąc...




Czapka rozmiar niemowlęcy. Włóczka to akryl bez metki. Szydełko 2,5 mm. Wzór własny.

czwartek, 22 stycznia 2015

I love zombie - Florence :D

Kilka dni temu odwiedziłam przyjaciółkę w Warszawie. Pojechała ze mną Zakochana Florence... i już tam została :)

To kolejna moja zombiaczka, po Gretel i Mimi. Z ulubionego wzoru laleczka, zaś sukienka i dodatki to już moja radosna twórczość.

Florence to moja pierwsza praca z Jeans Yarn Art, szydełkiem 2,5 mm.





środa, 14 stycznia 2015

Skąd się biorą koty...?

Długo by odpowiadać na pytanie... z ulicy, śmietnika, piwnicy, lasu...... z ludzkiej nieodpowiedzialności, głupoty, okrucieństwa... Rzadko kiedy są oczekiwane, kochane i otaczane opiekę od pierwszych chwil swojego życia.

Ta kotka miała być kochana i przytulana. Takie było założenie.
Urodziła dwa mioty kociąt (chcianych, a jakże! przez wszystkich krewnych i znajomych królika). A potem okazało się że, małe kotki nie rozchodzą się jak ciepłe bułeczki...
Żeby nie przedłużać. Mama i troje kociąt szuka nowego domu.

Mama jest zdrowa, śliczna, przytulaśna i miziasta.
Maluchy mają ok. 2 miesięcy. Pręgowane to kocurki. Jasny - są wątpliwości, ale prawdopodobnie też chłopak.

Szukają nowych, odpowiedzialnych domów. Nowy opiekun musi zobowiązać się do kastracji/sterylizacji - naprawdę, za dużo jest bezdomnych zwierząt by dopuszczać do kolejnych nieszczęść.





Jeśli chcesz dać dom mamie lub któremuś z kociąt, napisz do mnie proszę na adres: milla.michonne(at)gmail.com lub zostaw komentarz pod postem.

poniedziałek, 5 stycznia 2015

Kaptur z Tango :)

Nowy Rok zaczął się pracowicie. Postanowiłam wziąć udział w czterech wyzwaniach. Aż się boję :)

Narazie wymiernych efektów brak, więc robótka jeszcze jesienna. Kaptur z włóczki "Tango", dla mnie - ale oczywiście na ulubionym modelu, oraz kicia Milla :)



  

Kaptur - włóczka Tango Madame Tricote, szydełko nr 8 mm, wzór własny;
Kolor na zdjęciach zdecydowanie przekłamany, jest bardziej morski, wpadający z nasyconą zieleń.


Tango Madame Tricote to ciekawa włóczka akrylowa. Dość gruba (120 m/100 gram), skręcona z kilku cieńszych nitek.

Oprócz komina zrobiłam z niej też komin na drutach, taki sam jak pokazywałam tu. Ale sprułam przed zakończeniem robótki (włóczka wyszła bez szwanku).
Kilka motków w różnych kolorach leży w pudełku - w planach kolorowa, rogata poduszka :)

Plusy:
- piękne, nasycone kolory
- zaskakująco wydajna jak na tą grubość

Minusy:
- rozwarstwia się (rozkręca) lekko, szczególnie na początku motka
- zdarza się że jest nierówna w odcieniu i grubości (minimalnie, ale ja to zauważam) w ramach jednej partii

Ciekawą sprawą jest cena. Najpierw kupiłam 3 motki w pasmanterii stacjonarnej w Warszawie po 9,3 zł. Później widziałam ją w Łodzi po 7,3 zł (wyprzedaż) i 8 zł, a w Poznaniu po 12 i 15 zł (!!!) za motek. A w końcu kupiłam w pasmanterii internetowej po 6,9 zł. Dla mnie cena ok. 7-8 zł/motek jest adekwatna do jakości tej włóczki.

Warto zwrócić uwagę na nieadekwatną kolorystykę na zdjęciach. Sama kupiłam w pasmanterii internetowej motek ecru (wg opisu i zdjecia). A okazał się rozbielonym kanarkowym... Morski (mocny, nasycony zielonkawy kolor) wychodzi na zdjęciach jak turkusowy.