sobota, 31 grudnia 2016

Podsumowanie roku 2016... i plany na 2017 :)

W 2016 duuuużo się działo: 

- byłam 3 razy w Pradze (w tym 2 razy z meżem :))) )
- byłam w Wiedniu, gdzie spełniłam dwa wielkie marzenia: zobaczyłam Muzeum Historii Naturalnej i Prater
- spędziłam cały dzień w Energylandii, i nawet odważyłam się na przejażdżkę ekstremalnym rollercosterem... 
- zaliczyłam 4 konwenty: Pyrkon, Wrocławskie Dni Fantastyki, Kutnowskie Dni Fantastyki i  Olszyńskie Dni Fantastyki :) z Olsztyna wróciłam z wygraną grą planszową ;)

- pożegnałam mojego wielkiego, cudownego przyjaciela-psa... miał 16 lat....
- uratowałam trzy kociaki ze śmietnika, szczeniaka z transportu w środek epidemii parwo i starszą porzuconą amstaffkę

- zrobiłam całkiem sporo rzeczy na drutach i szydełkiem (sporo nie pokazałam jeszcze na blogu)
- zaczęłam chodzić na zajęcia z rękodzieła do Domu Kultury
- spróbowałam nowych technik (m.in. quling, koronka renesansowa)
- odkryłam na nowo techniki o których dawno już zapomniałam (filcowanie na sucho, decupage)
- byłam na dwóch kursach biżuteryjnych w Royal Stone w Warszawie
- zakochałam się w koralikach i ogólnie w tworzeniu biżuterii różnych technikami
- prowadziłam zajęcia z rękodzieła w Centrum Praw Kobiet, w ramach Czarnego Poniedziałku
- wzięłam udział w "Turnieju Dziewiarskim" (wstyd, ale poległam na II lelevelu :/) i w zabawie "Jesienne małe formy" na Ravelry

- zaczęliśmy remont poddasza (będą trzy nowe pokoje i łazienka)
- dorobiliśmy się dwóch aut (nie ważne, że łącznie mają więcej lat niż ja :D)
- wróciłam na kurs prawa jazdy (po, hmmm, 6 latach) i zdałam egzamin teoretyczny
- zaczęłam domowe porządki zgodnie z hasłem "wyeliminuj co cię przerasta!"
- wygrałam z nawrotem depresji
- wróciłam do swojej dawnej pasji - lalek!

Nie był to łatwy rok, było sporo smutnych chwil. Ale był to też bardzo intensywny czas, szczególnie ostatnie miesiące.. Mam nadzieję, że kolejny rok przynajmniej nie będzie gorszy... choć mógłby być trochę spokojniejszy ;) 



A plany na 2017 rok?

- wziąć udział w dwóch zabawach na  raverly: "Swetry" na grupie polskiej i KAL na grupie czeskiej (na pewno w marcu, a może i w innych miesiącach)
- zdać egzamin praktyczny na prawo jazdy
- pojechać choć raz do Pragi (wyprawa już zaplanowana na II połowę stycznia :) )
- ubrać swoje lalki w tematyczne kolekcje ubranek
- pojechać na Pyrkon i Wrocławskie Dni Fantastyki
- skończyć remont poddasza (chociaż pracownię odzyskać...)
- uporać się z koszmarem prasowania
- kontynuować porządki w rzeczach domowych i osobistych - czyli pozbyć się dużej ilości rzeczy
- uporządkować swoje materiały i narzędzia robótkowe
- regularnie zamieszczać posty na temat seriali i imprez fantastycznych
- zrobić duuużo amigurumi :)
- założyć ogródek


A przede wszystkim mam taki jeden cel w 2017 roku... nie kupować żadnych nowych materiałów do tworzenia: włóczek, tkanin, koralików, ubranek z Pepco itp. Po prostu wykorzystać to, co mam w domu. A mam tego naprawdę bardzo, bardzo dużo.

Jedyne zakupy które pozwolę sobie zrobić to: książki i gazety robótkowe, koraliki na styczniowym wypadzie do Pragi (w końcu po to jedziemy :) ),  brakujące elementy do projektów które zacznę z materiałów które już mam (np. nici w danym kolorze, oczka w pasującym rozmiarze itp) oraz materiały do nowej techniki którą poznam na warsztatach w Domu Kultury.




źródło: http://schodamidoretro.blogspot.com/




A dla Was wszystkich najserdeczniejsze życzenia: 


Szczęśliwego Nowego Roku 2017 !!!



środa, 21 grudnia 2016

Dla bliskich mi kobiet.

Zrobiłam takie drobiazgi. Od serca. Mam nadzieję że się spodobają :))


dla M.



dla drugiej M. 



dla L.



dla J.




dla H.



dla Z.




wtorek, 20 grudnia 2016

No i znowu czapka :)

Tym razem zimowa. Cieplutka :)) Idealna na śniegi i mrozy... których nie ma. Ale jakby co, jestem przygotowana :)




włóczka: bez banderoli, obstawiam jakiś akryl - aczkolwiek bardzo przyjemna w dotyku
szydełko: 3 mm (ściągacz), 3,5 mm (pozostała część czapki)
wzór: własny

Taką czapką bardzo łatwo i przyjemnie się szydełkuje, a na dodatek łatwo dopasować jej rozmiar do głowy. To mój ulubiony fason, z długim "tyłem" który miękko się układa i daje efekt upięcia artystycznego ;) Zastanawiam się jeszcze nad jakimś fajnym pomponem futrzastym, ale muszę takowy znaleźć. 

Jakby ktoś miał ochotę taką zrobić, zostawiam wskazówki. 



Przepis na prostą czapkę zimową:

Szydełkiem 3 mm zrobić 10 oczek łańcuszka + 1 oczko jako brzegowe. Przerabiać ściągacz szydełkowy - wkłuwając się zawsze w przednią nitkę oczka.Gdy ściągacz jest dobry na obwód głowy, zamknąć  go w okrąg za pomocą oczek ścisłych. 
W pierwszym rzędzie obrobić ściągacz półsłupkami. Najlepiej przerabianymi szydełkiem w sposób “nitka łapana dwa razy od dołu". Na tym etapie wyszło mi 96 oczek. 
W następnym rzędzie dodałam równomiernie 8 oczek. Przerobiłam go sposobem “nitka łapana szydełkiem raz od góry, raz od dołu”, wkłuwając się jedynie w tylnią część każdego oczka. Kontynuowałam spiralnie, już bez dodawania oczek. 
Pod koniec motka, zaczęłam zamykać oczka po 2 naraz - aż pozostałe 6 oczek. Zamknęłam je za pomocą igły. 
I to tyle :) 

niedziela, 18 grudnia 2016

Jak przetrwać zakupy gwiazdkowe... i nie zwariować? Moje sposoby :)

No, najlepiej jest mieć wszystkie podarki dla bliskich, zebrane i ładnie zapakowane... już we wrześnie. Wtedy bezstresowe oczekiwanie na Święta jest bardzo prawdopodobne (aczkolwiek nie gwarantowane ;) ). Ale któż tak robi...? Jeśli są wśród nas tak doskonale zorganizowane osoby, to szczerze podziwiam i zazdroszczę...

Widmo prezentów, dla rodziny i przyjaciół, spędza mi sen z powiek już od listopada. Ba! Od połowy października. I nie dlatego że nie lubię... ale dlatego że bardzo chciałabym sprawić każdemu obdarowanemu radość i dać poczucie że jest dla mnie kimś wyjątkowym, nie tylko od Święta!

Na szczęście większość podarków już zgromadziłam przez ostatnie tygodnie, zarówno buszując po sklepach internetowych - jak i ślęcząc godzinami przy maszynie czy stole do pracy z koralikami, i farbkami.

Jednak nie ominęła mnie w tym roku także wizyta w Galerii Handlowej, w celu dokupienia jeszcze paru drobiazgów i słodyczy. Pechowo w sobotę, bo chociaż ja mam możliwość wypadu do miasta w dowolny dzień i w dowolnych godzinach, to moja przyjaciółka pracuje w tygodniu do późna. Ale, skoro taka wspólna wyprawa jest w dużej mierze gwarantem udanych łowów... to ochoczo przystałam na to mierzenie się z dzikimi tłumami w sklepach :)

I powiem Wam - było fajnie :)) Może męczyły tłumy, brak kultury co poniektórych klientów, kolejki do toalety, hałas przez który z trudem przebijały się kolędy... to i tak było nie żałuję :) Bo takie zakupy nie muszą być tylko męczącym obowiązkiem, ale po prostu mile spędzonym wspólnie czasem*.


 *No dobrze, czasem też trochę ostrą jazdą bez trzymanki... ;)





Moje sposoby na zakupy gwiazdkowe bez nerwów :)



1) Zaplanuj czas... i bądź elastyczna :)

Gdy wsiadałam autobusu przed 10 rano, szacowałam że wszystkie sprawunki (w tym kawa, coś na ząb i czas na pogaduszki) zajmą mi czas tak do godziny 15. Ale do domu wróciłam jednak po 18.30. No i co z tego! 
Zaplanowanie ilości czasu spędzonego na zakupach daje motywacje to zabrania się za robotę, a nie bezmyślnego błąkania się po sklepach. Po prostu odliczam na liście "Empik" - załatwiony, "TK Maxx" - załatwiony. To co najważniejsze (czyli prezenty), a jeśli będę miała jeszcze chęć i siłę pobuszować na regałach z moimi ulubionymi książkami, tasiemkami czy koralikami - przyjdę później. Ze spokojną głową, tylko dla własnej przyjemności.

Gdybym musiała pędzić do domu, bo tego wieczoru jeszcze pierogi trzeba lepić, podłogi odkurzać... to czułabym się umęczona samą myślą. A mając na uwadze możliwość obsuw w planie, bez większych skrupułów mogłabym pozwolić sobie na długie rozkoszowanie się kawą i widokami za oknem czy częste odpoczynki między kolejnymi sklepami.




2) Wypij kawę!

Albo dwie. Albo kawę i czekoladę... W miłym miejscu, ładnej kawiarence. Usiądź sobie w wygodnym fotelu. Popatrz na świat za oknem. Pomyśl jaki fajny czeka Cię dzień.... może męczący, ale fajny. A póki co siedzisz z gorącą kawą w przytulnym miejscu i rozkoszujesz się atmosferą zbliżający się Świąt. Jest dobrze :) 






3) Spraw sobie ucztę dla duszy!

Oglądaj. Smakuj. Zachwycaj się! Podglądaj i łap inspiracje :)

Uwielbiam zaglądać na stoiska z rękodziełem. Bardzo rzadko coś kupuję, bo jak trafnie określiła to moja przyjaciółka - ciężko mi czymś zaimponować. Nie kupuję prac w technikach które sama opanowałam, bo więcej radości sprawa mi tworzenie. Ani w technikach których nie znam, ale chcę poznać... bo wolę wydać na materiały. Więc głównie podziwiam, ewentualnie skuszę się czasem na ładną ceramikę.

I zawsze wtedy czuje radość, że przy takiej ilość tanich wyrobów made in china, rękodzieło nadal jest w sprzedaży :)








4) Zatrzymaj się. Usiądź. Zjedz coś...

Gdy jestem głodna, robię się zła i zmęczona. Paliwo jest potrzebne, a zakupy to także wysiłek - koncepcyjny i fizyczny. Może i czas goni, tłum gęstnieje, chce się jak najszybciej załatwić swoje i uciec. Hamburger w biegu, między kolejnymi sklepami, może i wydaje się najlepszym pomysłem, ale... nie jest :/ 
Jeśli tylko możesz, usiądź. Zapytaj siebie, na co masz ochotę. Nie, co da się jak najszybciej "wrzucić na ruszt", ale co tak naprawdę Twój organizm potrzebuje. Te 15 minut spędzone przy stoliku, spożywają posiłek w spokoju i miłej atmosferze, nie będzie czasem straconym - a pozwoli Ci odetchnąć, zebrać myśli i siły.






5) Dziel kompetencje i obowiązki!

Może nie taki konwencjonalny, typu "teściowa-pierogi", "szwagierka-śledzik"  ;) 
Tylko... warto skorzystać z wiedzy i doświadczenia drugiej osoby. Bo to nie tylko ułatwia świąteczne sprawunki, ale też czyni je duuużo przyjemniejszym.

Krótki przykład z dnia wczorajszego. Moja przyjaciółka musiała wejść do "Smyka" po prezenty dla dzieci w rodzinie. Wiedziała tylko że kapcie w rozmiarze 30 albo II seria "Frozen". A! I Barbie.
Zanim skończyła wywiad przez telefon, przyniosłam Jej idealne kapciuszki, zestaw mini kosmetyków dedykowanym fankom Elzy i Anny, oraz Barbie - nie dość że jedyną która miała jeszcze w idealnym stanie opakowanie, żadnych widocznych skaz na buzi i włosów.. to jeszcze łapała się na znaczną promocję.

Za to ja poprosiłam o pomoc w wyborze lakieru do paznkoci dla Mamy. Miał być dobrej jakości i w wersji odpowiedniej na Sylwester, ale o równej strukturze. Zostałam więc zaprowadzona do odpowiedniego sklepu, postawiona przed ścianą na widok której dostałbym normalnie ocząpląsu... a mój wybór został ograniczony do dwóch półek z najlepszymi seriami tej firmy. Dzięki temu wyboru dokonałam w 5 minut, bez bólu głowy i obawy że choć prezent będzie ładny to niekoniecznie przydatny. 



6) Wspieraj i daj się wspierać...

Tak jest łatwiej. Lepiej. Fajniej. Dokonać trafnego wyboru, gdy ktoś Ci życzliwy spojrzy jeszcze swoim okiem. Dopchać się kasy, gdy obowiązuje już strategia "kto pierwszy, ten lepszy". Przebić się między półkami, gdy druga osoba pilnuje tych wszystkich siatek, pudeł i reklamówek. Albo spokojnie udać się do toalety, ze świadomością że nie trzeba wypełniać i tak zapchanej już do granic możliwości łazienki jeszcze swoimi bambetlami.
Druga osoba jest też potrzebna, by przypomnieć pani na kasie że na dany produkt obowiązuje promocja. Albo na stoisku, że  kasowana zapłata jest nieadekwatna do ceny przy produkcie. 
Drobiazgi, które umykają nam w tej gorączce zakupowej... a odkryte za późno te małe niedopowiedzenia czy oszustwa, potrafią zepsuć cały dzień.




7) Ciesz się nadchodzącymi Świętami!

Wiem, może być trudno... gdy czas goni, tyle jeszcze pracy, a dodatkowo te masakryczne zakupy....

Ale... czasem wystarczyć uśmiechnąć się na widok gigantycznego misia polarnego, który przytula się do przypadkowych przechodniów. Albo pomachać mu, gdy kręci się na karuzeli. A nasz dzień z pewnością będzie lepszy :)))





Na koniec życzę Wam bezstresowych przygotowań i zakupów świątecznych :) Najmilej spędzonego czasu jak tylko się da! A jeśli macie swoje sposoby na przetrwanie tego okresu, proszę podzielcie się nimi.


A więc...        Keep calm and wait for Christmas!



***



Na zdjęciach łódzka Manufaktura w przedświątecznym klimacie. Niestety, tylko na zewnątrz - ze względu na tłumy w środku. A muszę przyznać, że w tym roku wnętrze galerii prezentowało się naprawdę efektownie.

Kawę i czekoladę wypiłyśmy w mieszczącej się na jej terenie Pijalni Czekolady Wedla. Miejsce jest ładnie urządzone, z fajnym widokiem z okien... ale po raz kolejny nie powala jakością obsługi (zbyt mało osób, na tylu gości) ani temperaturą napojów (jednak wolę gorącą kawę czy czekoladę, z nie ledwie ciepłą). 

poniedziałek, 12 grudnia 2016

Idą, idą święta :)

Tworzą się prezenty dla bliskich. Powstają kolejne świąteczne ozdóbki. Uwielbiam ten czas!
I choć, jak co roku, jest bardzo chaotycznie i pośpiesznie... to i tak wszystko cieszy. Wspólne śniadania i wieczorne partyjki w "tysiąca". Niedzielna pizza, bo nikomu nie chce się gotować. Stos prasowania w ramach porządków przedświątecznych.



włóczka: resztki Lana Grossa
druty: chyba 3,5 mm 
wzór: tutaj (bezpłatny)

Choć projekt wydaje się banalnie prosty, to trochę nerwów mnie kosztował. Nitki skręcały się, plątały... pierwszą robótkę rzuciłam w połowie :/ Przy kolejnej próbie poszło łatwiej, ale po rozdzieleniu robótki  na 3 pasma - każde z nich przerobiłam osobno. 



***


W tym roku jest grudzień jest trochę inny niż zazwyczaj. Mąż ma od kilku tygodni już wolne. Ale doszła jeszcze jedna osoba do ogarnięcia pod względem prania, prasowania, porządków. I choć Babcia gotuje najlepszą zupą pomidorową i robi najpyszniejsze gołąbki, to jednak mój czas na szydełkowanie czy dłubanie w koralikach trochę się kurczy. Ale nic to :) Filcujemy sobie razem, kleimy, malujemy... jest cudnie! I jeszcze te szczyle na odchowaiu... Jessica nadal się leczy, socjalizuje i szuka domu. A Witek... no cóż, zobaczcie sami :)




Miłych przygotowań do Świąt! 

poniedziałek, 5 grudnia 2016

Przygotowania do Świąt :)

U nas w domu już bardzo zimowo i świątecznie. Lampki na oknach, gwiazdki w witrynkach na książki. Nawet nasz kartonowy jelonek zyskał świąteczne oprawę. Ramki w kuchni, wyłożone już szaro-białym papierem, tylko czekają na świąteczne wycinanki.

Od listopada, z Babcią, szykujemy też ozdoby choinkowe. Miały zawisnąć na drzewku, jakieś 500 km od nas... ale plany uległy zmianie. Babcia spędzi z nami Święta :)))) 


A tu jedna z ozdóbek, na specjalne życzenie mojej Babci :) 



włóczka: jeans yarn art
szydełko: 2,5 mm
wzór: Fairy Garden (bezpłatny)


Babcia jest mistrzynią szycia i dziergania. Chętnie uczy się nowych technik (mimo skończonych 88 lat!) Ale z szydełkiem jakoś Jej nie po drodze... więc po prostu składa u mnie zamówienia :)

czwartek, 1 grudnia 2016

Zwykły dzień...

Rano wstałam, półżywa ze stresu i niewyspania. Wlałam w siebie z pół litra kawy i trochę bardziej dobudzona, ruszyłam do miasta.

Niecałe dwie godziny później klęłam na czym świat stoi. Za kolejne dwie godziny już zrozumiałam, wszystko...

Dzień jak codzień. Zdałam egzamin teoretyczny na prawo jazdy... znalazłam w rowie szczeniaka... Życie toczy się swoim rytmem.


A maluch? Leżał sobie na poboczu, przy ruchliwej drodze między miastami. Wokół pola, lasy. Zmarznięty, wygłodzony tak że posilał się zwłokami zwierzaka, dla którego pomoc nigdy nie nadeszła.

Gdy wzięłam Go na ręce, zrozumiałam wszystko. Dlaczego nie zdałam teorii za pierwszym razem, jakim cudem po prostu??? Dlaczego zgodziłam się podchodzić z marszu drugi raz? Ja, kłębek nerwów i wrodzony brak pewności siebie???


Mały dostał na imię Witalis. Później sprawdziłam znaczenie: "żywy, ten który przeżył". Tak musiało być. Miałam Go odnaleźć.




sobota, 19 listopada 2016

Ciepła jesienna czapka :)

Zrobiłam sobie ciepłą, jesienną czapkę. I choć nie znoszę nakryć głowy, nawet w mrozy, to doszłam do wniosku że jedną wypada mieć :) Muszę przyznać że jestem z niej bardzo zadowolona. Świetnie się układa i jest całkiem przyjemna w dotyku. Kolory ułożyły się same we wzór, który mi osobiście kojarzy się z motywami indiańskimi.




włóczka: Angora Gold Batik Alize
szydełko: 2,5 mm
wzór: własny 

Zaczęłam robótkę od 125 oczek łańcuszka. Pierwszy rząd - słupki w każde oczko łańcuszka. W następnych rzędach słupki przerabiałam między słupkami poniższego rzędu. Pod koniec zwężałam robótkę przerabiając po 2 słupki razem. Na końcu obrobiłam czapkę trzema rzędami półsłupków.


poniedziałek, 7 listopada 2016

Gdy trzeba czekać na rehabilitację...

Bliska mi osoba, bardzo zaprzyjaźniona, walczy od lat z niepełnosprawnościami. Dotychczas miała problem głównie z kolanami, poruszała się za pomocą kul. Dla Niej właśnie szydełkowałam pokrowce na telefon, które mogła zawiesić na szyi i ułatwić sobie tym życie.
Niestety, teraz doszedł kolejny problem - z lewą dłonią. Zaniki mięśniowe, ubytki kostne... nerwy działają, ale bez szału. Operacja odbyła się już kilka miesięcy temu, ale rehabilitacja najwcześniej od grudnia - bo taki są terminy na zabiegi w ramach NFZ :/

Zrobiłam więc szydełkiem taką małą pomoc do rehabilitacji, by już stymulować nerwy i mięśnie do pracy. Małe piłeczki z włóczki - o różnej fakturze i twardości. Do ściskania, turlania, ugniatania, masowania dłoni. Mam nadzieję że choć trochę pomogą w powrocie do sprawności.






włóczka: rożne resztki
szydełko: 2,5 mm
wzór: własny projekt

sobota, 29 października 2016

Dyniowa panienka :)

Chciałam mieć laleczkę w czapce-dyńce. A do kompletu dorobiłam jeszcze sukienusię :)





włóczka: Kaja Ariadna
szydełko: 1,25 mm
wzór: własny projekt


Modelka, to poczciwa laleczka Evi - jakich pełno w sklepach z zabawkami i supermarketach. Ta konkretna pochodzi z serii Children of the world i urzekła mnie kolorem skóry i cudnymi loczkami.
Udało mi się ją upolować na przecenie za ok. 10 zł :)

poniedziałek, 24 października 2016

A może duszka...? Tłumaczenie wzoru :)

Urzekły mnie te duszki niesamowicie! 
Miałam je zrobić na naszą imprezę Halloweenową, ale oczywiście... nie zdążyłam. Imprezka była w sobotę, jak zwykle goście dopisali, było dużo dobrego jedzonka, zacne napitki i straaaszliwe dekoracje. Zazwyczaj na naszych imprezkach, po posiłku gramy wspólnie w planszówki - ale tym razem nie mogliśmy się nagadać :) Ponieważ część gości została na noc, to następnego dnia po śniadaniu rozegraliśmy po partyjce "Zombiaków", "Pan tu nie stał" i "Dixit". 
Uwielbiam te nasze spotkania :)))



źródło: http://www.redheart.com/free-patterns/halloween-tree-spookiness#prettyPhoto




Wzór w j. angielskim znajdziecie tutaj, ale jeśli nie lubicie obcojęzycznych opisów - to przygotowałam dla Was tłumaczenie każdego z duszków. 




Materiały i narzędzia:

Aunt Lydias Classic Crochet Size10, w kolorach: biały i czarny
(ja planuję użyć Snehurki lub Kai)
ocieplina do wypchania
malutkie białe guziki
szydełko 1,5 mm
igła, nożyczki


o - oczko
o.ł - oczko łańcuszka
psł - półsłupek
sł - słupek
ść z - oczko ścisłe zamykające




GHOST BALL


Podstawa
Białą nitką zrobić 41 oczek łańcuszka.
Rząd 1: Rozpoczynają do drugiego oczka od szydełka, przerobić: 4 płs, 20 sł, 15 psł (40 o.)
Rząd 2: Przerabiać, łapiąc za tylną część oczka! 1 o.ł, 15 psł, 20 sł, 5 psł. (40 o)
Rząd 3: Przerabiać, łapiąc za tylną część oczka! 1 o.ł, 5 psł, 20 sł, 1 psł (40 o)
Rzędy 4-30: Przerabiać rzędy 2 i 3.
Rząd 31: Połączyć rząd 1 i 30. Złożyć razem robótkę, prawymi stronami na zewnątrz. Łączyć obie części robótki za pomocą psł (łapiąc tylko jedną pętlę oczka z każdej strony!).

Oczy (zrobić 2 sztuki)
Czarną nitką wykonać magiczną pętlę. Przerobić 3 o.ł jako pierwszy sł, a następnie jeszcze 16 sł. Zamknąć za pomocą ść z. (17 o)

Usta
Czarną nitką wykonać magiczną pętlę. Przerobić 1 o.ł  a następnie jeszcze 10 psł. Zamknąć za pomocą ść z. (10 o)

Wykończenie
Za pomocą igły przeciągnąć nitkę i mocno zacisnąć jeden otwór. Wypchać duszka, i w ten sam sposób zamknąć drugi.
Białą nitką zrobić łańcuszek z 20 o. i przyszyć jako zawieszkę. Doszyć oczy i usta.

I gotowe!




FLOATY GHOST


Podstawa
Białą nitką zrobić 51 oczek łańcuszka.
Rząd 1: Rozpoczynają do drugiego oczka od szydełka, przerobić: 4 płs, 15 sł, 5 płs, 25 sł. (50 o)
Rząd 2: Przerabiać, łapiąc za tylną część oczka! 3 oł jako pierwszy sł, 24 sł, 5 psł, 15 sł, 5 psł (50 o)
Rząd 3: Przerabiać, łapiąc za tylną część oczka! 1 oł, 4 psł, 14 sł, 5 psł, 25 sł. (50 o)
Rzędy 4-28: Przerabiać rzędy 2 i 3.
Rząd 29: Połączyć rząd 1 i 28. Złożyć razem robótkę, prawymi stronami na zewnątrz. Łączyć obie części robótki za pomocą psł (łapiąc tylko jedną pętlę oczka z każdej strony!).

Oczy (zrobić 2 sztuki)
Czarną nitką wykonać magiczną pętlę. Przerobić 3 o.ł jako pierwszy sł, a następnie jeszcze 16 sł. Zamknąć za pomocą ść z. (17 o)

Usta
Czarną nitką wykonać magiczną pętlę. Przerobić 1 o.ł  a następnie jeszcze 10 psł. Zamknąć za pomocą ść z. (10 o)

Wykończenie
Za pomocą igły przeciągnąć nitkę i mocno zacisnąć jeden otwór. Wypchać głowę duszka, i w ten sam sposób zamknąć drugi, poniżej głowy.
Białą nitką zrobić łańcuszek z 20 o. i przyszyć jako zawieszkę. Doszyć oczy i usta.

I gotowe!



DOUBLE BALL GHOST 

Podstawa
Białą nitką zrobić 46 oczek łańcuszka.
Rząd 1: Rozpoczynają do drugiego oczka od szydełka, przerobić: 4 płs, 10 sł, 5 płs, 10 sł, 5 psł (45o)
Rząd 2: Przerabiać, łapiąc za tylną część oczka! 1 oł, 5 psł, 20 sł, 5 psł, 10 sł, 5 psł (45 o)
Rząd 3: Przerabiać, łapiąc za tylną część oczka! 1 oł, 5 psł, 10 sł, 5 psł, 20 sł.(45 o)
Rzędy 4-30: Przerabiać rzędy 2 i 3.
Rząd 31: Połączyć rząd 1 i 30. Złożyć razem robótkę, prawymi stronami na zewnątrz. Łączyć obie części robótki za pomocą psł (łapiąc tylko jedną pętlę oczka z każdej strony!).

Oczy (zrobić 2 sztuki)
Czarną nitką wykonać magiczną pętlę. Przerobić 3 o.ł jako pierwszy sł, a następnie jeszcze 16 sł. Zamknąć za pomocą ść z. (17 o)

Usta
Czarną nitką wykonać magiczną pętlę. Przerobić 1 o.ł  a następnie jeszcze 10 psł. Zamknąć za pomocą ść z. (10 o)

Wykończenie
Za pomocą igły przeciągnąć nitkę i mocno zacisnąć jeden otwór. Wypchać duszka, i w ten sam sposób zamknąć drugi.
Białą nitką zrobić łańcuszek z 20 o. i przyszyć jako zawieszkę. Doszyć oczy i usta.

I gotowe!



Sama jeszcze nie robiłam duszków wg tłumaczenia, więc jeśli znajdziecie jakieś błędy - dajcie mi proszę znać :) 

niedziela, 23 października 2016

Nie miała baba kłopotu...

... to ma Jessy. I nieprzespane noce, zasikane podłogi i ciągle "gubiące" się kapcie.

Ale cóż było robić? Malutka wycofana, zachudzona, z silną anemią i problemami z brzuszkiem, miała jechać do schroniska. Dodatkowo - w sam środek epidemii parwowirozy.

Jak tylko wróci do pełni sił i zdrowia, będzie szukała domku. Może ktoś z Was chciałby zaopiekować się tą ślicznotką? Wyrośnie na kudłatego pieska, średniej wielkości.




wtorek, 18 października 2016

Przyjaźń międzygatunkowa :)

No, nie myślałam że tak się zaprzyjaźnią. Koteczka Michonne i Straaaszny Zombie Królik!

Musze teraz tylko pilnować, by Królik nie zyskał nowych dziurek, i nie stracił jedynego oczka ;)









Zombie Królik powstał wg tego wzoru, z małymi modyfikacjami. W oryginale głowę i tułów przerabia się osobno, a ja nie lubię zszywać - więc przerobiłam je w jednym ciągu.
Szydełko 2,5 mm, włóczka to jakaś Lana Grossa (dostałam od koleżanki dwie reklamówki "resztek", to się bawię :) 


***


A jak Wam idą przygotowania do Halloween? Bo ja muszę przyznać, że u mnie cienko... Impreza już za niecały tydzień, goście zapowiedzieli się na konkretną godzinę... a ja w polu dosłownie. Ani menu, ani ozdób. Jedynie wczoraj kupiłam balony w Empiku.

Niestety, z Pragi wróciłam z paskudnym przeziębieniem, a potem było jeszcze gorzej... 
Moja kicia Michonne jakiś czas temu zaczęła kuleć. Pojechaliśmy od razu do lecznicy, stwierdzono obrzęknięty mięsień, prawdopodobnie po niefortunnym skoku (moje białe koty są niesłyszące i neurologicznie mniej sprawne). Dostała leki p/c bólowe i p/c zapalne. Poprawa była, ale na krótko. Znów pojechała do lecznicy, zrobiono zdjęcia rtg które niczego nie wykazały. Ale dodatkowo pojawiła się krepitacja w okolicach kolana. Na cito kiciuchę wciśnieto do ortopedy. Diagnoza - zwichniecie dośrodkowe rzepki II stopnia, czyli już uszkodzeniami wiązadeł.

Jestem załamana. Michonne czeka operacja plastyki kolana. Bardzo, bardzo się boję. W czasie banalnego zabiegu sterylizacji, mała nagle przestała oddychać. Uratowała Ją szybka interwencja weterynarzy oraz dostępna na miejscu narkoza wziewna.

Wiem że operacja jest konieczna, bez niej Michonne będzie narażona na kolejne urazy i ciągły ból. Wiem, że będzie miała najlepszą opiekę z możliwych - począwszy od renomowanego specjalisty "od rzepek", przez jedną z najlepiej wyposażonych łódzkich klinik, aż po wsparcie weterynarzy którzy znają moje koty nie tylko od strony "zawodowej". Ale po prostu się bardzo boję o moją małą koteczkę...

środa, 5 października 2016

Moja Praga.

No i znowu mam tą swoją Pragę.
Ślizgam się na mokrym bruku. Opłotkami przemykam na Stare Miasto i Most Karola. Żeby choć raz zobaczyć je bez tłumu turystów. I jest tylko jedna para, gdzieś z Dalekiego Wschodu. Robią sobie zdjęcia w rzesistym deszczu. Suknia panny młodej po kostki uflejana w błocie. I to jest najpiękniejszy widok. Ich przyszłość, echo kroków z przeszłości i moja teraźniejszość. Jestem tu, znowu.  I nie dowierzam że to nie sen.

Kupiłam już nową "0na vi", bardziej z przyzwyczajenia niż faktycznej potrzeby. I buchty z twarogiem, moje ulubione. Najlepsza pizza, na Zizkowie, jedzona o 22.00, na ulicy.
Wschłuchuję się w odgłosy miasta i pytam męża,  czy przechodzący obok ludzie mówili po polsku czy po czesku.

Moja Praga ma dziś smak deszczu i soku gruszkowego. Jestem tu a już tęsknię, bo wiem że znów przyjdzie się z nią pożegnać. Myślę jak tu zabrać ze sobą chociaż ten słodki smak.




niedziela, 2 października 2016

# czarny protest





Jutro nie idę do pracy. Ale zabieram szydełko, włóczki... i idę poprowadzić warsztaty w Centrum Praw Kobiet w Łodzi (ul. Piotrkowska 115). Dla wszystkich chętnych. 


Tu nie chodzi o prawo do aborcji na życzenie. Tu chodzi o życie. Zarówno nasze, jak i innych bliskich nam kobiet - sióstr, córek, wnuczek, przyjaciółek...

czwartek, 29 września 2016

Przygotowania do Halloween!

Halloween już całkiem niedługo. A do tego nasza imprezka będzie o tydzień wcześniej. Powód - większość moich przyjaciół mieszka na Śląsku. Niby niedaleko, kilka godzin. Ale podróż końcem października to masakra - zarówno autem po drogach, jak i pociągiem z psem.
Strasznie podobają mi się ozdoby i akcesoria w mrocznych klimatach, dostępne np. z TK Maxx. Cudne szklanki i kieliszki z motywem pajęczyn, patery i słoiki na cukierki, girlandy,  klimatyczne serwetki...

Niestety, remont poddasza i planowana kolejna wyprawa do Pragi (tak! trzeci raz w tym roku!!!), zmuszają mnie do nieco kreatywnego podejścia do organizacji imprezy. W planach więc własnoręcznie wykonane ozdoby, z wykorzystaniem rzeczy dostępnych w domu - z minimalnym nakładem finansowym. Zobaczymy czy się uda :)


A poniżej kilka propozycji wyszukanych na blogach i portalach robótkowych. Może Wam coś z tej listy także się spodoba? 




Wszystkie wzory są bezpłatne. Większość jest w j. angielskim. Wzory w j. polskim są oznaczone (PL). 


5. Dynie 
6. Urocze dynie (PL - wzór na druty!)



To nie koniec moich poszukiwań inspiracji halloweenowych. Będą na pewno też straaaaszne amigurumi.

Planuję jeszcze przegląd prasy ("Burda", "Mollie potrafi") oraz pobuszowanie po jesiennych wyprzedażach, np. w home&you (zniżki do 70%!!!).


A może macie jakieś pomysły albo ciekawe wzory w straaaasznych klimatach...? :)

wtorek, 27 września 2016

Fantastyczne imprezy - czyli gdzie warto zajrzeć w październiku :)

Jestem wielką fanką literatury fantazy i s-f. Uwielbiam seriale, komiksy i gry planszowe.

A nade wszystko kocham konwenty i festiwale fantastyki :))) Nie na wszystkie imprezy mogę pojechać, ale choć tak raz na kilka miesięcy po prostu MUSZĘ :)

Wbrew pozorom, takich fantastycznych imprez w Polsce jest sporo. Niestety, nie są zbyt widoczne w przestrzeni miejskiej. Wyjątkiem jest Pyrkon, który dzięki plakatom na przystankach tramwajowych... oraz sporej liczbie uczestników festiwalu przechadzających się w kostiumach po ulicach, jest znany chyba większości mieszkańców Poznania.

W maju mam zamiar zaliczyć dwie imprezy, ale oczywiście jest ich o wiele więcej.
Większość z nich odbywa się weekendy, w dużych miastach. Wstęp jest zazwyczaj wolny (np. Dni Darmowego Komiksu) lub w granicach do 30 zł/dzień (taniej wychodzi karnet, lub wstęp w piątek/niedzielę). 

Dla ułatwienia wrzucam krótką rozpiskę  wybranych festiwali, Dni Fantastyki i innych imprez tematycznych.
Mam nadzieję że na którejś z nich będzie dane nam się spotkać :)





Gdzie i kiedy fantastycznie bawić się w październiku?



Bytom
czas: 22-23.10
miejsce:
Śląskie dni z grami fabularnymi i planszowymi to znakomity sposób na spędzeniu czasu w najlepszy z możliwych sposobów - graniu w doborowym towarzystwie :) W planach m.in. sesje rpg, prelekcje tematyczne i panele dyskusyjne. Będą też dostępne na miejscu gry planszowe, m.in. kultowa "Zimna Wojna" (pisałam o niej tu).



Gliwice
czas: 08.10.
miejsce: ul. Barlickiego 3 (Młodzieżowy Dom Kultury)
Krótka impreza w moich ulubionych klimatach. Główną atrakcją jest parada cospley
(rusza o godz. 12 spod MDK). Poza tym prelekcje i wykłady dla miłośników post-apo i preppersów, a także koncert.



Katowice
czas: 15.10.
miejsce: ul. Alfonsa Górnika 5
Impreza tematyczna organizowana przez prężnie działający Śląski Klub Fantastyki, m.in. prelekcje i konkurs. 



Kraków
czas: 07-09.10.
miejsce: ul. Studencka 13 (Gimnazjum nr 2)
Konwent w starym stylu, obejmujący wszystkie działy fantastyki. W planach prelekcje, panele dyskusyjne, warsztaty, konkursy. Zapowiadają się też ciekawi goście, m.in. Anna Kańtoch, Aneta Jadowska, Jakub Ćwiek :)



Lubartów
czas: 07-09.2016
miejsce: Rynek II/1 (Lubartowski Ośrodek Kultury)
Bardzo ciekawa impreza na temat planszówek- ale nie tylko dla ich miłośników. W planach m.in. warsztaty dla nauczycieli na temat wykorzystania gier planszowych jako narzędzia dydaktycznego! A prócz tego dużo, dużo grania, pokazy, turnieje i konkursy.



Łódź
czas: 01-02.10
miejsce: Aleja Bandurskiego 7 (Atlas Arena)
Duża łódzka impreza fantastyczna, która w zasadzie rozpoczyna się już w piątek 30.09. (także w innych punktach w mieście, szczegóły w programie). Zapowiadana masa atrakcji, m.in. spotkania z twórcami polskimi i zagranicznymi, premiery, wykłady (nie tylko dla twórców komiksów!), warsztaty i konkursy.



Poznań
czas: 08-09.10
miejsce: Osiedle Czecha 59 (Gimnazjum nr 26)
Gratka dla miłośników, nie tylko mangi i anime, ale ogólnie pojętej kultury wschodu. Prócz klasycznego programu konwentowego (prelekcje, panele dyskusyjne, warsztaty, konkursy, larpy) także projekcje i koncerty. Znakomici goście z zagranicy. Na imprezie odbędą się też eliminacje do konkursu European Cosplay.



Tczew
czas: 29-30.10
miejsce: ul. Szkoły Morskiej 1 (Liceum Ogólnokształcące)
Konwent dla wszystkich i o wszystkim :) Manga i anime, gry planszowe, gry elektroniczne, larpy, cospley...




Mam nadzieję, że znajdziecie kilka godzin by wpaść na jedną z tych imprez :) Jeśli Wam się uda - dajcie znać.

Ja na pewno wpadnę na Festiwal w Łodzi. I zastanawiam się nad wyprawą na Śląsk, w klimaty post-apo. Zobaczymy, czy starczy mi na wszystko czasu :) 


No, tymczasem zostawiam Was z moim klimatycznym cudaczkiem. Kto wie co to za model? I dlaczego jestem w nim kompletnie zakochana...? :)))





czwartek, 22 września 2016

Jej portret.

Wracam do korzeni. Do form małych i niepoważnych, ale ile dających radości!





No to zrobiłam opaskę z kwiatkiem. Z resztek włóczki (brązowa to zdaje się Camilla), szydełkiem 2.5 mm. Robótka prosta i szalenie przyjemna.

Pytanie za 100 punktów - kto wie co to za lalka...?  :)

czwartek, 8 września 2016

Wiedeń

Wróciłam. Było może krótko, ale bardzo intensywnie. I co najważniejsze - CUDOWNIE!

Wiedeń mnie oczarował. Powalił monomuntalnością, rozkochał multikulturowością.
Miasto w którym można się rozsmakować. Inaczej niż Pragą - tam głównie podążam za zmysłem smaku (ach, te knedliczki i świeże piwo!) i wrażeń (wieczorne mgły na Moście Karola...).

W Wiedniu głównie patrzyłam. Na ulice i budynki. Na ludzi. Nic mnie dawno tak nie zachwyciło jak ilość typów urody i strojów, głównie kobiet. Muzułmanki we wszystkich odmianach ichniejszych okryć. Afrykanki w cudnych sukniach. Pociągłe twarze Austryjaczek. Hinduski, Azjatki... Po prostu - w metrze, na ulicy, w parku, knajpie... siadałam, patrzyłam, zachwycałam się.

Wrócę tam, na pewno. Może już zimą nawet :)

Mój plan zwiedzania był prosty: Rathaus, Hofburg, Ring, Muzeum Historii Naturalnej i Prater. Czasu starczyło także na małe zakupy, więc jak zwykle przytargałam stos książek, szmatek i słodyczy :)







11. przykazanie: "I będziesz nowych piw próbował" 










 







Muzeum Historii Naturalnej
 Będzie osobna notka o tym miejscu... bo jest niesamowite!




O Wiedniu chciałabym jeszcze tyle napisać, nie wiem od czego zacząć. O czym byście chciały przeczytać najpierw? O Praterze? Muzeum Historii Naturalnej? Zakupach? Jedzeniu? Czy o tym jak zorganizować sobie wypad do Wiednia?

wtorek, 30 sierpnia 2016

Najpierw Kraków, potem Wiedeń...

A później... to się jeszcze zobaczy :)      Lubię być w drodze.  
To tylko 5 dni, dwa miasta i mała podręczna torba jako bagaż. Ale cieszę się jak wariatka :) 

niedziela, 28 sierpnia 2016

Ot, człowiek nieświadomy...

... jedzie sobie na wycieczkę do Spały. O tak, pospacerować nad Pilicą, może gofra zjeść (oj, pyszne mają przy drodze głównej, naprzeciwko "jarmarku"). Może jakiś obiad wspólnie z mężem... 


Późno dotarliśmy i na jarmarkowe atrakcje już nawet nie liczyliśmy, nawet nie sprawdzałam kiedy są te w tym sezonie te słynne "jarmarki spalskie". W poprzednich latach jeździliśmy kilka razy w sezonie, ale to lato było szalone... ale o tym innym razem :) 
Ale jeszcze parę stoisk było, to ruszyliśmy je pooglądać.

Pierwsze co przykuło mój wzrok...


Nie potrafiłam jej zidentyfikować, nie wydała się też kompletna. Nawet nie zapytałam o cenę (teraz żałuję jednak).


Następne były te trupki... Nie powiem, żebym umiała przejść obojętnie. Piękne, klasyczne Singery... tyle że pordzewiałe i wypatroszone. Aż bolało :(



A potem zobaczyłam JĄ.......


Tak.... miłość od pierwszego wejrzenia! Piękna klasyka... i do tego sprawna! Koło się przesuwa, igła cudnie stuka, pedał nożny działa jak należy, bębenek na miejscu. W szufladkach różności. Brakuje tylko paska (rzemienia) do koła, ale babcia mnie uświadomiła dzisiaj że taki ów pasek posiadam w swoich zbiorach..... :) 
Ktoś musiał bardzo kochać i dbać o nią. Postaram się też dobrze zaopiekować... Będzie miała wyborne towarzystwo, m.in. przedwojenną niemiecką maszynę po mojej cioci Izie (starszej siostrze prababci).

I chyba była mi przeznaczona, bo... jadąc na wycieczkę i obiad, bez zamiaru zakupów, nie zabraliśmy za dużo gotówki. Sprzedający chciał za nią 150 zł, ale po przeszukaniu wszelkich zakamarków torby, portfeli i kieszeni, uzbieraliśmy tylko 100 zł. I dostaliśmy ją w tej cenie, plus gratis niemiecki olej do maszyn :) 


Jeszcze parę takich cudowności wypatrzyłam na jarmarku...




W przyszłym tygodniu też się chyba wybiorę, szczególnie że szykuje się większa impreza :)


***


No, a po zakupach poszliśmy na obiad do "Zajazdu Spalskiego". Zazwyczaj, gdy jedziemy w nowe miejsce, staram się sprawdzić w internecie gdzie warto coś zjeść. O dziwo, o spalskich knajpach prawie nic nie znalazłam. Zdecydowaliśmy się wiec na miejsce, gdzie było sporo ludzi i trudno o wolny stolik. 


Generalnie - jedzenie niezłe, choć nie porywające. Mój "placek spalski" - czyli puszysty placek ziemniaczany był pyszny i chrupiący. Sosy przyzwoite, choć nie przepadam za kukurydzą (a w menu o tym nie było wzmianki). Mój mąż jadł "kotlet spalski" - bez tej olbrzymiej ilości majonezu i innych sosów, myślę że byłby smaczniejszy.
Obsługa kelnerska kiepska :/ Dobrze że przynajmniej wymieniono bez problemu piwo - zamiast zamówionego klasycznego dostaliśmy jakieś dziwne smakowe (miętowo-limonkowe...?).
Plusem, dużym, tego miejsca jest możliwość wejścia do ogródka z psami :) Fakt, że akurat był wszystkie było w typie yorka... ale i tak było fajnie na nie popatrzeć. Następnym razem też pojedziemy na obiad z psem :)


I jeszcze spacer nad Pilicę... duszno dziś było i gorąco, więc za daleko nie chciało nam się wyprawiać.








***

A teraz czekają mnie szalone dni. Spełnia się kolejne moje marzenie... jadę do Wiednia :)))