poniedziałek, 26 czerwca 2017

Kreatywne wykorzystanie resztek bawełny :)

Odkąd zainteresowałam się ideą Zero Waste Home, szukam sposobów na ograniczenie odpadów domowych. Od dawna nie używam papierowych ręczników czy nasączanych chusteczek do sprzątania. Ale chciałam zrobić krok dalej... 

Z małych kłębuszków bawełnianej włóczki powstały takie to oto łapki kuchenne. W tęczowych kolorach - służą do ochrony rąk przy przenoszeniu ciepłych naczyń, jako podkładki pod szklanki i kubki. A później, gdy się spiorą... wykorzystam je jeszcze jako ściereczki do czyszczenia. 











Przy okazji - polecam uniwersalny płyn do czyszczenia, który można przygotować samodzielnie. Wystarczy woda (pół litra), ocet (2 łyżki) i olejek herbaciany (kilka-kilkanaście kropel). Wszystkie składniki wlewamy do spryskiwacza... i używamy! Uwielbiam go, doczyścił nawet meble ogrodowe oporne na wszystkie "specjalistyczne" środki.

A jeśli nie lubicie zapachu octu (ja nie cierpię), to zdradzę Wam mój mały sekret. Używam octu... pomarańczowego :) Też własnej roboty - skórki od pomarańczy + dowolne przyprawy (goździki, gwiazdka anyżu) zalewam octem i zostawiam na kilka tygodni w spokoju, od czasu do czasu potrząsając słoikiem.

Jeśli macie swoje sposoby na domowe środki czystości bez chemii, to proszę, podzielcie się nimi :)))

sobota, 3 czerwca 2017

Koraliki - moja nowa pasja!

Moja miłość do koralików kwitnie! Zaczęło się w zeszłym roku, od warsztatów w Royal Stone. Po podstawowych, pojechałyśmy z Magdą jeszcze na sutasz i makramę, a w zeszłym miesiącu na haft koralikowy. Poznałam też sporo różnych technik na zajęciach w Domu Kultury, na które chodzę co tydzień :)

Kiedy na studiach, na przedmiocie "Podstawy kreatywności", dostałam zadanie polegające na przedstawieniu czasu... od razu wiedziałam co zrobię :)


"Moja wizja czasu…
Zrobiłam bransoletkę jedną z najbardziej czasochłonnych technik - tubular peyote. Mam wrażenie że więcej czasu spędziłam na pruciu niż doszywaniu kolejnych koralików, choć to fizycznie niemożliwe (aczkolwiek nasze poczucie czasu to też ważna sprawa).
Sama forma bransoletki, czyli okręgu, nawiązuje do koncepcji życia ludzkiego które zatacza krąg – jesteśmy dziećmi na jego początku i przy końcu.
Praca nie jest zamkniętym okręgiem, jest przerwana… bo nasz czas ma swój kres.
Dwanaście spiralek symbolizuje 12 miesięcy= 1 rok, miarę którą posługujemy się tak chętnie pochylając się nad upływem czasu.
Każda spirala składa się z większych lub mniejszych koralików w różnych kolorach. Symbolizuje to nasze poczucie czasu, to że biegnie naraz w kilku różnych tempach – inaczej odczuwamy czas, niecierpliwiąc się aż zagotuje się nam woda na rozgrzewającą herbatę w zimny dzień… a inaczej gdy spotykamy dawno nie widzianych znajomych i ich dzieci (wg powiedzenia „cudze dzieci szybko rosną”).
Zamiast tradycyjnego zapięcia, symbolicznie związałam końce kawałkiem jedwabnego sari. Czas nas bowiem ogranicza, daje ale i obdziera nas z możliwości. Gdybyśmy nie mieli rąk związanych przez czas, moglibyśmy się bezustannie uczyć, rozwijać, doskonalić… Ale czy nie mając nad sobą bata w postaci wskazówek zegara, w ogóle byśmy do czegoś dążyli…?"



wzór: Cellini 
koraliki: toho (0/15, 0/11, 0/8), nici Tytan Ariadna


Bransoletka jest prezentem dla mojej Mamy, która 26 maja obchodzi podwójne święto :) Mam nadzieję, że się spodoba...