sobota, 31 grudnia 2016

Podsumowanie roku 2016... i plany na 2017 :)

W 2016 duuuużo się działo: 

- byłam 3 razy w Pradze (w tym 2 razy z meżem :))) )
- byłam w Wiedniu, gdzie spełniłam dwa wielkie marzenia: zobaczyłam Muzeum Historii Naturalnej i Prater
- spędziłam cały dzień w Energylandii, i nawet odważyłam się na przejażdżkę ekstremalnym rollercosterem... 
- zaliczyłam 4 konwenty: Pyrkon, Wrocławskie Dni Fantastyki, Kutnowskie Dni Fantastyki i  Olszyńskie Dni Fantastyki :) z Olsztyna wróciłam z wygraną grą planszową ;)

- pożegnałam mojego wielkiego, cudownego przyjaciela-psa... miał 16 lat....
- uratowałam trzy kociaki ze śmietnika, szczeniaka z transportu w środek epidemii parwo i starszą porzuconą amstaffkę

- zrobiłam całkiem sporo rzeczy na drutach i szydełkiem (sporo nie pokazałam jeszcze na blogu)
- zaczęłam chodzić na zajęcia z rękodzieła do Domu Kultury
- spróbowałam nowych technik (m.in. quling, koronka renesansowa)
- odkryłam na nowo techniki o których dawno już zapomniałam (filcowanie na sucho, decupage)
- byłam na dwóch kursach biżuteryjnych w Royal Stone w Warszawie
- zakochałam się w koralikach i ogólnie w tworzeniu biżuterii różnych technikami
- prowadziłam zajęcia z rękodzieła w Centrum Praw Kobiet, w ramach Czarnego Poniedziałku
- wzięłam udział w "Turnieju Dziewiarskim" (wstyd, ale poległam na II lelevelu :/) i w zabawie "Jesienne małe formy" na Ravelry

- zaczęliśmy remont poddasza (będą trzy nowe pokoje i łazienka)
- dorobiliśmy się dwóch aut (nie ważne, że łącznie mają więcej lat niż ja :D)
- wróciłam na kurs prawa jazdy (po, hmmm, 6 latach) i zdałam egzamin teoretyczny
- zaczęłam domowe porządki zgodnie z hasłem "wyeliminuj co cię przerasta!"
- wygrałam z nawrotem depresji
- wróciłam do swojej dawnej pasji - lalek!

Nie był to łatwy rok, było sporo smutnych chwil. Ale był to też bardzo intensywny czas, szczególnie ostatnie miesiące.. Mam nadzieję, że kolejny rok przynajmniej nie będzie gorszy... choć mógłby być trochę spokojniejszy ;) 



A plany na 2017 rok?

- wziąć udział w dwóch zabawach na  raverly: "Swetry" na grupie polskiej i KAL na grupie czeskiej (na pewno w marcu, a może i w innych miesiącach)
- zdać egzamin praktyczny na prawo jazdy
- pojechać choć raz do Pragi (wyprawa już zaplanowana na II połowę stycznia :) )
- ubrać swoje lalki w tematyczne kolekcje ubranek
- pojechać na Pyrkon i Wrocławskie Dni Fantastyki
- skończyć remont poddasza (chociaż pracownię odzyskać...)
- uporać się z koszmarem prasowania
- kontynuować porządki w rzeczach domowych i osobistych - czyli pozbyć się dużej ilości rzeczy
- uporządkować swoje materiały i narzędzia robótkowe
- regularnie zamieszczać posty na temat seriali i imprez fantastycznych
- zrobić duuużo amigurumi :)
- założyć ogródek


A przede wszystkim mam taki jeden cel w 2017 roku... nie kupować żadnych nowych materiałów do tworzenia: włóczek, tkanin, koralików, ubranek z Pepco itp. Po prostu wykorzystać to, co mam w domu. A mam tego naprawdę bardzo, bardzo dużo.

Jedyne zakupy które pozwolę sobie zrobić to: książki i gazety robótkowe, koraliki na styczniowym wypadzie do Pragi (w końcu po to jedziemy :) ),  brakujące elementy do projektów które zacznę z materiałów które już mam (np. nici w danym kolorze, oczka w pasującym rozmiarze itp) oraz materiały do nowej techniki którą poznam na warsztatach w Domu Kultury.




źródło: http://schodamidoretro.blogspot.com/




A dla Was wszystkich najserdeczniejsze życzenia: 


Szczęśliwego Nowego Roku 2017 !!!



środa, 21 grudnia 2016

Dla bliskich mi kobiet.

Zrobiłam takie drobiazgi. Od serca. Mam nadzieję że się spodobają :))


dla M.



dla drugiej M. 



dla L.



dla J.




dla H.



dla Z.




wtorek, 20 grudnia 2016

No i znowu czapka :)

Tym razem zimowa. Cieplutka :)) Idealna na śniegi i mrozy... których nie ma. Ale jakby co, jestem przygotowana :)




włóczka: bez banderoli, obstawiam jakiś akryl - aczkolwiek bardzo przyjemna w dotyku
szydełko: 3 mm (ściągacz), 3,5 mm (pozostała część czapki)
wzór: własny

Taką czapką bardzo łatwo i przyjemnie się szydełkuje, a na dodatek łatwo dopasować jej rozmiar do głowy. To mój ulubiony fason, z długim "tyłem" który miękko się układa i daje efekt upięcia artystycznego ;) Zastanawiam się jeszcze nad jakimś fajnym pomponem futrzastym, ale muszę takowy znaleźć. 

Jakby ktoś miał ochotę taką zrobić, zostawiam wskazówki. 



Przepis na prostą czapkę zimową:

Szydełkiem 3 mm zrobić 10 oczek łańcuszka + 1 oczko jako brzegowe. Przerabiać ściągacz szydełkowy - wkłuwając się zawsze w przednią nitkę oczka.Gdy ściągacz jest dobry na obwód głowy, zamknąć  go w okrąg za pomocą oczek ścisłych. 
W pierwszym rzędzie obrobić ściągacz półsłupkami. Najlepiej przerabianymi szydełkiem w sposób “nitka łapana dwa razy od dołu". Na tym etapie wyszło mi 96 oczek. 
W następnym rzędzie dodałam równomiernie 8 oczek. Przerobiłam go sposobem “nitka łapana szydełkiem raz od góry, raz od dołu”, wkłuwając się jedynie w tylnią część każdego oczka. Kontynuowałam spiralnie, już bez dodawania oczek. 
Pod koniec motka, zaczęłam zamykać oczka po 2 naraz - aż pozostałe 6 oczek. Zamknęłam je za pomocą igły. 
I to tyle :) 

niedziela, 18 grudnia 2016

Jak przetrwać zakupy gwiazdkowe... i nie zwariować? Moje sposoby :)

No, najlepiej jest mieć wszystkie podarki dla bliskich, zebrane i ładnie zapakowane... już we wrześnie. Wtedy bezstresowe oczekiwanie na Święta jest bardzo prawdopodobne (aczkolwiek nie gwarantowane ;) ). Ale któż tak robi...? Jeśli są wśród nas tak doskonale zorganizowane osoby, to szczerze podziwiam i zazdroszczę...

Widmo prezentów, dla rodziny i przyjaciół, spędza mi sen z powiek już od listopada. Ba! Od połowy października. I nie dlatego że nie lubię... ale dlatego że bardzo chciałabym sprawić każdemu obdarowanemu radość i dać poczucie że jest dla mnie kimś wyjątkowym, nie tylko od Święta!

Na szczęście większość podarków już zgromadziłam przez ostatnie tygodnie, zarówno buszując po sklepach internetowych - jak i ślęcząc godzinami przy maszynie czy stole do pracy z koralikami, i farbkami.

Jednak nie ominęła mnie w tym roku także wizyta w Galerii Handlowej, w celu dokupienia jeszcze paru drobiazgów i słodyczy. Pechowo w sobotę, bo chociaż ja mam możliwość wypadu do miasta w dowolny dzień i w dowolnych godzinach, to moja przyjaciółka pracuje w tygodniu do późna. Ale, skoro taka wspólna wyprawa jest w dużej mierze gwarantem udanych łowów... to ochoczo przystałam na to mierzenie się z dzikimi tłumami w sklepach :)

I powiem Wam - było fajnie :)) Może męczyły tłumy, brak kultury co poniektórych klientów, kolejki do toalety, hałas przez który z trudem przebijały się kolędy... to i tak było nie żałuję :) Bo takie zakupy nie muszą być tylko męczącym obowiązkiem, ale po prostu mile spędzonym wspólnie czasem*.


 *No dobrze, czasem też trochę ostrą jazdą bez trzymanki... ;)





Moje sposoby na zakupy gwiazdkowe bez nerwów :)



1) Zaplanuj czas... i bądź elastyczna :)

Gdy wsiadałam autobusu przed 10 rano, szacowałam że wszystkie sprawunki (w tym kawa, coś na ząb i czas na pogaduszki) zajmą mi czas tak do godziny 15. Ale do domu wróciłam jednak po 18.30. No i co z tego! 
Zaplanowanie ilości czasu spędzonego na zakupach daje motywacje to zabrania się za robotę, a nie bezmyślnego błąkania się po sklepach. Po prostu odliczam na liście "Empik" - załatwiony, "TK Maxx" - załatwiony. To co najważniejsze (czyli prezenty), a jeśli będę miała jeszcze chęć i siłę pobuszować na regałach z moimi ulubionymi książkami, tasiemkami czy koralikami - przyjdę później. Ze spokojną głową, tylko dla własnej przyjemności.

Gdybym musiała pędzić do domu, bo tego wieczoru jeszcze pierogi trzeba lepić, podłogi odkurzać... to czułabym się umęczona samą myślą. A mając na uwadze możliwość obsuw w planie, bez większych skrupułów mogłabym pozwolić sobie na długie rozkoszowanie się kawą i widokami za oknem czy częste odpoczynki między kolejnymi sklepami.




2) Wypij kawę!

Albo dwie. Albo kawę i czekoladę... W miłym miejscu, ładnej kawiarence. Usiądź sobie w wygodnym fotelu. Popatrz na świat za oknem. Pomyśl jaki fajny czeka Cię dzień.... może męczący, ale fajny. A póki co siedzisz z gorącą kawą w przytulnym miejscu i rozkoszujesz się atmosferą zbliżający się Świąt. Jest dobrze :) 






3) Spraw sobie ucztę dla duszy!

Oglądaj. Smakuj. Zachwycaj się! Podglądaj i łap inspiracje :)

Uwielbiam zaglądać na stoiska z rękodziełem. Bardzo rzadko coś kupuję, bo jak trafnie określiła to moja przyjaciółka - ciężko mi czymś zaimponować. Nie kupuję prac w technikach które sama opanowałam, bo więcej radości sprawa mi tworzenie. Ani w technikach których nie znam, ale chcę poznać... bo wolę wydać na materiały. Więc głównie podziwiam, ewentualnie skuszę się czasem na ładną ceramikę.

I zawsze wtedy czuje radość, że przy takiej ilość tanich wyrobów made in china, rękodzieło nadal jest w sprzedaży :)








4) Zatrzymaj się. Usiądź. Zjedz coś...

Gdy jestem głodna, robię się zła i zmęczona. Paliwo jest potrzebne, a zakupy to także wysiłek - koncepcyjny i fizyczny. Może i czas goni, tłum gęstnieje, chce się jak najszybciej załatwić swoje i uciec. Hamburger w biegu, między kolejnymi sklepami, może i wydaje się najlepszym pomysłem, ale... nie jest :/ 
Jeśli tylko możesz, usiądź. Zapytaj siebie, na co masz ochotę. Nie, co da się jak najszybciej "wrzucić na ruszt", ale co tak naprawdę Twój organizm potrzebuje. Te 15 minut spędzone przy stoliku, spożywają posiłek w spokoju i miłej atmosferze, nie będzie czasem straconym - a pozwoli Ci odetchnąć, zebrać myśli i siły.






5) Dziel kompetencje i obowiązki!

Może nie taki konwencjonalny, typu "teściowa-pierogi", "szwagierka-śledzik"  ;) 
Tylko... warto skorzystać z wiedzy i doświadczenia drugiej osoby. Bo to nie tylko ułatwia świąteczne sprawunki, ale też czyni je duuużo przyjemniejszym.

Krótki przykład z dnia wczorajszego. Moja przyjaciółka musiała wejść do "Smyka" po prezenty dla dzieci w rodzinie. Wiedziała tylko że kapcie w rozmiarze 30 albo II seria "Frozen". A! I Barbie.
Zanim skończyła wywiad przez telefon, przyniosłam Jej idealne kapciuszki, zestaw mini kosmetyków dedykowanym fankom Elzy i Anny, oraz Barbie - nie dość że jedyną która miała jeszcze w idealnym stanie opakowanie, żadnych widocznych skaz na buzi i włosów.. to jeszcze łapała się na znaczną promocję.

Za to ja poprosiłam o pomoc w wyborze lakieru do paznkoci dla Mamy. Miał być dobrej jakości i w wersji odpowiedniej na Sylwester, ale o równej strukturze. Zostałam więc zaprowadzona do odpowiedniego sklepu, postawiona przed ścianą na widok której dostałbym normalnie ocząpląsu... a mój wybór został ograniczony do dwóch półek z najlepszymi seriami tej firmy. Dzięki temu wyboru dokonałam w 5 minut, bez bólu głowy i obawy że choć prezent będzie ładny to niekoniecznie przydatny. 



6) Wspieraj i daj się wspierać...

Tak jest łatwiej. Lepiej. Fajniej. Dokonać trafnego wyboru, gdy ktoś Ci życzliwy spojrzy jeszcze swoim okiem. Dopchać się kasy, gdy obowiązuje już strategia "kto pierwszy, ten lepszy". Przebić się między półkami, gdy druga osoba pilnuje tych wszystkich siatek, pudeł i reklamówek. Albo spokojnie udać się do toalety, ze świadomością że nie trzeba wypełniać i tak zapchanej już do granic możliwości łazienki jeszcze swoimi bambetlami.
Druga osoba jest też potrzebna, by przypomnieć pani na kasie że na dany produkt obowiązuje promocja. Albo na stoisku, że  kasowana zapłata jest nieadekwatna do ceny przy produkcie. 
Drobiazgi, które umykają nam w tej gorączce zakupowej... a odkryte za późno te małe niedopowiedzenia czy oszustwa, potrafią zepsuć cały dzień.




7) Ciesz się nadchodzącymi Świętami!

Wiem, może być trudno... gdy czas goni, tyle jeszcze pracy, a dodatkowo te masakryczne zakupy....

Ale... czasem wystarczyć uśmiechnąć się na widok gigantycznego misia polarnego, który przytula się do przypadkowych przechodniów. Albo pomachać mu, gdy kręci się na karuzeli. A nasz dzień z pewnością będzie lepszy :)))





Na koniec życzę Wam bezstresowych przygotowań i zakupów świątecznych :) Najmilej spędzonego czasu jak tylko się da! A jeśli macie swoje sposoby na przetrwanie tego okresu, proszę podzielcie się nimi.


A więc...        Keep calm and wait for Christmas!



***



Na zdjęciach łódzka Manufaktura w przedświątecznym klimacie. Niestety, tylko na zewnątrz - ze względu na tłumy w środku. A muszę przyznać, że w tym roku wnętrze galerii prezentowało się naprawdę efektownie.

Kawę i czekoladę wypiłyśmy w mieszczącej się na jej terenie Pijalni Czekolady Wedla. Miejsce jest ładnie urządzone, z fajnym widokiem z okien... ale po raz kolejny nie powala jakością obsługi (zbyt mało osób, na tylu gości) ani temperaturą napojów (jednak wolę gorącą kawę czy czekoladę, z nie ledwie ciepłą). 

poniedziałek, 12 grudnia 2016

Idą, idą święta :)

Tworzą się prezenty dla bliskich. Powstają kolejne świąteczne ozdóbki. Uwielbiam ten czas!
I choć, jak co roku, jest bardzo chaotycznie i pośpiesznie... to i tak wszystko cieszy. Wspólne śniadania i wieczorne partyjki w "tysiąca". Niedzielna pizza, bo nikomu nie chce się gotować. Stos prasowania w ramach porządków przedświątecznych.



włóczka: resztki Lana Grossa
druty: chyba 3,5 mm 
wzór: tutaj (bezpłatny)

Choć projekt wydaje się banalnie prosty, to trochę nerwów mnie kosztował. Nitki skręcały się, plątały... pierwszą robótkę rzuciłam w połowie :/ Przy kolejnej próbie poszło łatwiej, ale po rozdzieleniu robótki  na 3 pasma - każde z nich przerobiłam osobno. 



***


W tym roku jest grudzień jest trochę inny niż zazwyczaj. Mąż ma od kilku tygodni już wolne. Ale doszła jeszcze jedna osoba do ogarnięcia pod względem prania, prasowania, porządków. I choć Babcia gotuje najlepszą zupą pomidorową i robi najpyszniejsze gołąbki, to jednak mój czas na szydełkowanie czy dłubanie w koralikach trochę się kurczy. Ale nic to :) Filcujemy sobie razem, kleimy, malujemy... jest cudnie! I jeszcze te szczyle na odchowaiu... Jessica nadal się leczy, socjalizuje i szuka domu. A Witek... no cóż, zobaczcie sami :)




Miłych przygotowań do Świąt! 

poniedziałek, 5 grudnia 2016

Przygotowania do Świąt :)

U nas w domu już bardzo zimowo i świątecznie. Lampki na oknach, gwiazdki w witrynkach na książki. Nawet nasz kartonowy jelonek zyskał świąteczne oprawę. Ramki w kuchni, wyłożone już szaro-białym papierem, tylko czekają na świąteczne wycinanki.

Od listopada, z Babcią, szykujemy też ozdoby choinkowe. Miały zawisnąć na drzewku, jakieś 500 km od nas... ale plany uległy zmianie. Babcia spędzi z nami Święta :)))) 


A tu jedna z ozdóbek, na specjalne życzenie mojej Babci :) 



włóczka: jeans yarn art
szydełko: 2,5 mm
wzór: Fairy Garden (bezpłatny)


Babcia jest mistrzynią szycia i dziergania. Chętnie uczy się nowych technik (mimo skończonych 88 lat!) Ale z szydełkiem jakoś Jej nie po drodze... więc po prostu składa u mnie zamówienia :)

czwartek, 1 grudnia 2016

Zwykły dzień...

Rano wstałam, półżywa ze stresu i niewyspania. Wlałam w siebie z pół litra kawy i trochę bardziej dobudzona, ruszyłam do miasta.

Niecałe dwie godziny później klęłam na czym świat stoi. Za kolejne dwie godziny już zrozumiałam, wszystko...

Dzień jak codzień. Zdałam egzamin teoretyczny na prawo jazdy... znalazłam w rowie szczeniaka... Życie toczy się swoim rytmem.


A maluch? Leżał sobie na poboczu, przy ruchliwej drodze między miastami. Wokół pola, lasy. Zmarznięty, wygłodzony tak że posilał się zwłokami zwierzaka, dla którego pomoc nigdy nie nadeszła.

Gdy wzięłam Go na ręce, zrozumiałam wszystko. Dlaczego nie zdałam teorii za pierwszym razem, jakim cudem po prostu??? Dlaczego zgodziłam się podchodzić z marszu drugi raz? Ja, kłębek nerwów i wrodzony brak pewności siebie???


Mały dostał na imię Witalis. Później sprawdziłam znaczenie: "żywy, ten który przeżył". Tak musiało być. Miałam Go odnaleźć.