A więc relacja "na gorąco" :)
Prelekcje/panele/spotkania/warsztaty na których byłam:
Piątek:
"Prehistoria w Pieśni Lodu i Ognia" (Aneta Kruc, Justyna Rzońca)
Solidnie przygotowana prelekcja. W pierwszej części porównanie zwierząt ze świata stworzonego przez Georga R.R. Martina ze zwierzętami żyjącymi w epoce plejstocenu. W drugiej części - istoty fantastyczne a ewolucja człowieka.
"Moje i twoje pierwsze spotkanie z Marvelem" (Radosław Szalek)
Luźna pogadanka prowadzącego z osobami na sali o tym jak zaczęła się nasza przygoda z postaciami Marvela (komiksowymi lub filmowymi). Fajna atmosfera :)
"Nie tylko kosą i czaszką, czyli oblicza śmierci w kulturze" (Łukasz Śmigiel)
To kolejna prelekcja tego autora, na której miała przyjemność być. Znowu świetna. Widać pasję do tematu tanatologii i znajomość tematu. Dwie godziny na niewygodnym krześle minęły nie wiadomo kiedy ;) Myślę, że o Łukaszu Śmigielu jeszcze napiszę, bo to obecnie jeden z moich ulubionych autorów :)
Sobota:
"Licencje w grach planszowych" (Krzysztof Szafrański)
Niestety, nie wiele wyniosłam z tej prelekcji. Prócz odpowiedzi na jedno z nurtujących mnie pytań. Bynajmniej nie z winy prowadzącego, bo był solidnie przygotowany i widać że doskonale orientuje się w tematyce. Niestety, sala mnie pokonała... nie dość że w podziemiach to jeszcze cholernie duszna. Przez pierwsze pół godziny próbowałam nie wpaść w panikę, a potem musiałam się ewakuować...
"Charakteryzacja dla amatorów" (Justyna Czabanowska)
Warsztat z częścią teoretyczną i praktyczną. Uczyliśmy się malować siniaki, tworzyć trójwymiarowe poparzenia oraz postarzać twarz. Po cześci teoretycznej, chętni mogli pod okiem intruktorek spróbować samodzielnie swoich sił. O ile siniaki i poparzenia były bardzo naturalne, efekt postarzania nie powalał na kolana. Ale i tak uważam że sam pomysł i prowadzenia warsztaty były świetne!
"Filmy i seriale które ryły nam banie w latach 80 i 90, czyli sentymentalny powrót do przyszłości" (Dominik Stankiewicz)
Jedna z lepiej przygotowanych, solidnych prelekcji. Dużo wiedzy i sporo zabawy w zgadywanie z jakiego filmu/serialu jest dany kadr :)
"Chcę być ilustratorem - czyli jak wyjść z szuflady" (Bartłomiej Fedyczak)
Spotkanie, na którym autor opowiadał o swoich początkach a później doświadczeniach w tejże branży. Dużo cennych informacji, które myślę przydadzą się nie tylko przyszłym ilustratorom ale wszystkich chcącym żyć w pracy własnych rąk.
"ABC Gorsetów - Od ściągnięcia miary do waist trainingu" (Jaxa-Rożen Sonia)
Niestety, za długo nie uczestniczyłam w zajęciach. Powód - odbywały się na świeżym powietrzu, a było już późno i cholernie zimno. Aczkolwiek posłuchanie osoby która ma wiedzę, doświadczenie a przede wszystkim mówi z pasją o gorsetach - bezcenne!
Niedziela:
"The Walking Dead" - podsumowanie 6 sezonu, przewidywania dotyczące siódmego sezonu" (Dominik Stankiewicz)
No musiałam pójść... to mój ukochany serial - tak bardzo, że boję się go opisać w cyklu "Serialowe niedziele". Zaliczyłam już prelekcję w tym temacie na Pyrkonie 2015, która była totalną porażką. Tym razem uczciwie potraktowany temat, ze sporą dawką ciekawostek.
"Proces twórczy w projektowaniu gier planszowych" (Bartłomiej Fedyczak, Krzysztof Szafrański)
Luźne opowieści o branży dwóch starych wyjadaczy. Przyjemnie, bo naprawdę wiele ciekawostek można usłyszeć. A warto korzystać z doświadczenia i wskazówek osób, które nie tylko znalazły swoją życiową pasję - ale potrafię się z niej także utrzymać.
"X-Men: Apocalypse" - co warto wiedzieć przed obejrzeniem filmu?" (Maria Szawerma)
I to była zdecydowanie najsłabsza prelekcja z wszystkich. Nawet nie technicznie - ładnie przygotowane postacie X-menów których spotkamy w tej że części. Ale... nie podobał mi się sposób prowadzenia, mnóstwo prywaty i "podśmiechujek" ze znajomymi obecnymi na prelekcji. Zdecydowanie nie tego oczekiwałam.
Strefa handlowa:
Niestety, sporo mniejsza niż w zeszłym roku. Asortyment też uboższy.
Nie znalazłam żadnej nowej gry, którą chciałabym kupić.
Z książkami też bida - zakupiłam wprawdzie nową powieść Łukasza Śmigiela, ale bezpośrednio po prelekcji (zaś samo stoisko promujące nowości jego autorstwa znalazłam zupełnie przez przypadek).
Dwa stoiska z koszulkami, trochę gadżetów dla fanów mangi i anime. Dobrze zaopatrzone stoisko z kostkami.
Była, zdaje się, promowana nowa gra planszowa... ale słabo ;)
Strefa gastronomiczna:
Standart :) Stoisko z piwami (czeskimi :))))) ). Długa kolejka, do tego w błocie po piątkowej burzy.
Kilka food tracków z jedzeniem - hamburgery, coś a`la duży smażony pieróg (znajomi jedli, mówili że uczciwe i smaczne), frytki, zapiekanki/kebaby, lody.
Kawę można było zdobyć w automacie albo w kawiarni zaraz przy zamku (której poświecę cały wpis, bo warto!).
Organizacja i obsługa:
Tu mam mały zgrzyt. Nie było tak oczywistych negatywnych postaci, jak w zeszłym roku. Ale... naprawdę chciałabym żeby osoby obsługujące imprezę znały plan i umiały pokierować uczestników. Jedna z wolontariuszek, którą poprosiłam o pomoc w znalezieniu Hyde Parku, zdawała się bardziej zagubiona niż ja i w końcu oczywiście źle mnie pokierowała.
Duży uśmiech dla pana, który koordynował ruch chętnych na prelekcje w Baszcie,
Paskudne, strome i kręte schody. Wpuszczanie i wypuszczanie ludzi z sal, ciągłe prośby by zeszli jeszcze raz na dół i dali wyjść innym... Fakt, że po trzeciej takiej rundce odezwała mi się stara kontuzja i kolejne wejście stało się praktycznie nie możliwe. Mogłam wiec w drodze wyjątku zostać na górze i nie obciążać po raz kolejny kolana. Takie momenty życzliwości są bardzo cenne ;)
Fajna była też zmiana zawieszanych na szyi identyfikatorów na bransoletki. Osoby z biletami wstępu na jeden dzień otrzymywały je w formie papierowej. Pozostali - gumowe, które można spokojnie ściągnąć po wyjściu z impreza, a później zachować na pamiątkę.
Bardzo dobrze oznaczeni były też osoby z obsługi imprezy (pomarańczowe koszulki), co znacznie ułatwiało życie :)
Pamiątki z imprezy :))))
Chociaż strefa handlowa trochę rozczarowywała, to i tak znalazłam coś ciekawego.
Mężowi zakupiłam fajną koszulkę. Motyw z leksza absurdalny - ot, młody Wader lewituje kotka... no ale ten kotek.... :D
Sobie przywiozłam powieść "Liczba bestii" oraz opaskę z uszkami (no i dodatkowo kokardkami i dzwoneczkami). Straszne fajnie mi się w niej chodziło na imprezie, mam zamiar ubierać ją na każdą imprezę :)
Podsumowując - bawiłam się świetnie!
Zaliczyłam całkiem sporo niezłych prelekcji i warsztatów. Spotkałam ciekawych ludzi. Miło także spędziłam czas ze znajomymi, którzy przyjechali w sobotę.
Wielka zaletą tejże imprezy jest miejscówka - zamek i otaczające go piękne tereny. Za rok mam zamiar wybrać się na kolejną edycję tejże fantastycznej imprezy :)))
Jakość zdjęć kiepska, robione komórką ale... nie miałam czasu wyciągnąć aparatu :)
Tym razem na imprezie bawiła się zombie Mimi :)
A teraz... powoli już szykuje się na kolejne dwie imprezy :) Niedługo napiszę Wam o nich coś więcej...
Fantastykę poczytuje mężuś,może jakaś fotka w opasce z dzwoneczkami?
OdpowiedzUsuńz gorseciarką mogłabym spędzić
OdpowiedzUsuńchoćby i dzień - ale masz rację,
warto umawiać się w ładną aurę :)
X-Men Apocalipsa to film, na
OdpowiedzUsuńktóry czekam bezwzględnie - raz,
że jestem fanką X-Menów, dwa, że
zwiastun mocno mnie zaintrygował :)
Podziwiam Cię za to zamiłowanie do fantastyki. Osobiście uwielbiam czytać i oglądać seriale w tejże tematyce ale na tym kończy się mój udział ;)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam z dużym zainteresowaniem, chociaż ja kompletnie niefantastyczna jestem. A może powinnam się zmienić i mniej realnie patrzeć na życie tylko z fantazją ? Już sama nie wiem ...
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci tych imprez:)
OdpowiedzUsuńJaka fajna impreza. Oj mam i ja swoje przewidywania co do kolejnego sezonu:D
OdpowiedzUsuń