Dla mnie nie ma nic bardziej relaksującego niż wygodna kanapa, kubek herbaty, druty lub szydełko... i wciągający serial.
Po całym pracowitym tygodniu, w niedzielę staram się znaleźć kilka godzin dla siebie. Obejrzeć w spokoju kilka odcinków... wszak najlepsze oglądanie to takie całymi sezonami :)
Rozpoczynam więc cykl serialowych niedziel.
Chciałabym w niedzielne poranki opowiedzieć o serialu który własnie mnie oglądam z zapartym tchem. Albo wracam po do niego po raz kolejny...
Nie spodziewam się że uda mi się pisać regularnie co tydzień... Ale postaram się :)
Dziś kolejny znakomity, aczkolwiek mało popularny, serial historyczny. Tym razem wiek XV - ambitny kardynał Rodrigo Borgia postanawia zasiąść na tronie papieskim. W spełnieniu pragnień nie przeszkodzi mu ani rodzina (czworo nieślubnych dzieci), ani wieloletni związek z kurtyzaną. Ba! Jego starsi synowie wspomogą jego dążenia do władzy, nie stroniąc przy tym od machlojek, przekupstw, szantaży czy nawet współpracy ze skrytobójcą! Zaś młodsze dzieci, odpowiednio dobrze sprzedane w ramach ślubnych układów, także będą współtworzyć historię. Nawet nowa piękna konkubina ojca kościoła odegra ważną rolę w wspieraniu papieskich rządów...
Serial ten ogląda się z zafascynowaniem, lekkim niedowierzaniem, ale też z wielką sympatią dla bohaterów. Nawet do głównego bohatera, który mimo wszystkich swoich wad i czynów zdaje się niegodnych, jest po prostu... uroczy :) To zasługa samego Jeremiego Ironsa, który potrafi rozbroić, rozśmieszyć, nakłonić do refleksji. Niesamowici są też pozostali członkowie rodziny. Cezar, pierworodny syn, przeznaczony kościołowi - który marzy o karierze wojskowej. Młodszy, Juan, hulaka i lekkoduch, mianowany dowódcą wojsk papieskich. Słodka, niewinna Lukrecja - której dzieciństwo przerywa brutalnie nieudane małżeństwo - a ukochani giną z rąk brata.
Serial ten nie koncentruje się jedynie na walce o władzę czy układach rodzinno-politycznych. Obrazuje też życie codziennie w Italii, rozbitej na wiele małych ksiąstewek. Pokazuje m.in. problemy osób homoseksualnych w tym mega religijnym czasie, relacje w niższych kręgach społecznych, wartości artystyczne i humanistyczne.
Wielkim atutem serialu jest znakomita obsada. Prócz wspomnianego już Jeremego Ironsa, na ekranie widzimy m.in. genialnego Seana Harrisa jako skrytobójcę czy Joanne Whalley - znaną z głośnego, aczkolwiek niezbyt dobrego serialu o dalszych losach słynnej Scarlet O'hara-Butler.
Serial "Rodzina Borgiów" powstawał w latach 2011-2013, czyli jest dość "świeży". Mimo to brakuje mu pewnego dynamiki i skrótowości nowszych produkcji, co moim zdaniem jest tu akurat wielkim atutem. Co mogę jedynie zarzucić serialowi? Jedynie to że trwał tylko 3 sezony i pozostawił niedosyt oraz poczucie braku zakończenia owej przygody. Poza tym - bardzo polecam!
źródło: www.focus.pl
Nie znam tego serialu, a brzmi ciekawie. Ja z kolei teraz oglądam drugi sezon "The Leftovers".
OdpowiedzUsuńUściski!:))
Hmm, widziałam pierwszy odcinek, bardzo mi się podobał... Tylko jakoś nie kontynuowałam tej przygody, nawet nie wiem dlaczego... Trzeba to koniecznie nadrobić! Tylko kiedy? :D
OdpowiedzUsuńJa się nie mogę przekonać to takich historycznych seriali.
OdpowiedzUsuńOd czasów podstawówki mam wstręt do historii w każdej postaci :(. Seriale w tej tematyce również nie należą do moich ulubionych :(. Ale uwielbiam Jeremego Ironsa :D.
OdpowiedzUsuń