Monchhichi marzyło mi się od dawna. Byłam już gotowa zakupić sobie małpeczkę w Wiedniu, ale skończyło się jak zwykle na tonie książek i materiałów. Ale w tym roku Babcia postanowiła mi sprawić cudowny prezent imieninowy... i tym samym mam swoją wymarzoną maskotkę :)
Moja małpka miała swoje firmowe ubranko. Ładne, ale moim zdaniem nie podkreślało jej wdzięku.
Postanowiłam więc wydziergać na drutach porcięta, takie w "starym stylu". Czapeczka zrobiłam szydełkiem już dawno temu dla lalki Byul, ale na Monchhichi też pasuje idealnie.
czapeczka
włóczka: cienka bawełna (chyba Almina)
szydełko: 2,5 mm
wzór: własny
spodenki
włóczka: tasiemkowa Lana Grossa
druty: 2,5 mm + 4 mm na zamknięcie oczek
wzór: własny
A sarenkę zakupiłam na moim ostatnim wyjeździe nad morze :) W niedzielę wybrałam się do Muzeum na wystawę lalek, i trafiłam na Dziecięcy Pchli Targ. Z okazji Dnia Dziecka miasto udostępniło dzieciom przestrzeń handlową, więc można było przebierać do woli w lalkach, figurkach, maskotkach i innych drobiazgach :) Przywiozłam jeszcze dwie małe laleczki, myślę że niedługo też o nich napiszę :)
Jeju jakie urocze zdjęcie zrobiłaś tej małpce ^^ A ubranko jeszcze podkreśla tą słodycz, bo wgl to czapeczka ma bardzo ciekawy kolorek :)
OdpowiedzUsuńPiękne ubranka. Przypomniało mi się jak moja córcia była mała i robiłam takie dla jej lalek:)
OdpowiedzUsuńUrocza małpeczka :). A te porcięta i czapka są dla niej wręcz idealne :).
OdpowiedzUsuńŁadnie razem wyglądają. Bardzo przyjemne, leśne zdjęcie :)
OdpowiedzUsuńŚliczny kolor czapeczki.
Pozdrawiam :))
Super ubranko! Małpka wygląda świetnie :)
OdpowiedzUsuńcudownie się swoją ogoniastą zaopiekowałaś
OdpowiedzUsuńjeszcze fajniej Ją / Jego ubrałaś! Słodzio!