wtorek, 25 listopada 2014

Plany, plany...

Dziś były ambitne: sprzątanie, mycie okien, prasowanie. A potem... przyszedł pan paczkowy............ ;)


Oczywiście kolejne motki Jeansu, w którym dosłownie się zakochałam. 

Zaś Hooked Zpagetti to zupełnie nowa przygoda, zobaczymy co z tego będzie :) Długo szukałam białego koloru - w zasadzie i w łódzkich pasmanteriach i w sklepach internetowych "był i wyszedł".

Asystę przy rozpakowaniu paczki zapewniła Michonne :)

 ***

A Milla... kolejny dzień walczy z choróbskiem. Złapała koci katar (mimo że jest zaszczepiona p/c chorobom wirusowym). Katar, kaszel, gorączka... ehhhh... Milla ma świetną opiekę weterynaryjną. Dostaje leki, które wzmacniają jej odporność, działają p/c zapalnie oraz hamują namnażanie się wirusów. Mimo to pokłada się, ciągle się tuli, bardzo potrzebuje bliskości i ciepła. Serce boli... szczególnie, że na tą chorobę zapada wiele kociąt - te bezdomne chorują w samotności... tracą oczy a często i życie. A moja cudowna Milla też kiedyś była bezdomnym kociątkiem...


2 komentarze:

  1. Co się tam oknami martwisz:)! Wspaniała, inspirująca paczka. Pozdrowienia i zapraszam na candy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Tłumaczę sobie, że przez czyste okna wpadnie więcej światła i będzie przyjemniej szydełkować... niestety, nie działa ;)

      Usuń