poniedziałek, 9 maja 2016

Serialowa niedziela - "Sliders: Piąty wymiar"

Dla mnie nie ma nic bardziej relaksującego niż wygodna kanapa, kubek herbaty, druty lub szydełko... i wciągający serial. 
Po całym pracowitym tygodniu, w niedzielę staram się znaleźć kilka godzin dla siebie. Obejrzeć w spokoju kilka odcinków... wszak najlepsze oglądanie to takie całymi sezonami :)

Zapraszam Was na cykl serialowych niedziel. 
Chciałabym w niedzielne poranki opowiedzieć o serialu który własnie mnie oglądam z zapartym tchem. Albo wracam po do niego po raz kolejny... 

Nie spodziewam się że uda mi się pisać regularnie co tydzień... Ale postaram się :)



***


Nie zdążyłam wczoraj z wpisem. Najpierw pracowałam, a potem spotkałam się ze znajomymi na kawie... i wróciłam do domu późno w nocy :) 

Odliczam już dni do wyjazdu do Wrocławia na Dni Fantastyki! Nie mogę się doczekać :))
Jadę już w czwartek, więc mam półtora dnia na zwiedzania miasta. Mam też nadzieję spotkać się z osobami z Wrocławia, które poznałam na Pyrkonie - i wymieniliśmy maile na wypadek gdybym się wybrała się na tą imprezę. W sobotę przyjedzie jeszcze moja koleżanka z Łodzi, fanka anime. Zapowiada się cudowna impreza :)))

Żałuję że nie mogę jechać razem z mężem, ale niestety... praca. W tym tygodniu praktycznie się nie będziemy widzieć. Dziś wieczorem wyjeżdża do Pragi, wróci w czwartek nad ranem... Może uda nam się zjeść wspólnie śniadanie chociaż.


Dziś więc może klimaty s-f? Chciałabym Wam przedstawić serial - klasykę lat 90.
Pamiętam, jak oglądałam go jeszcze w tv... :)








Co by było, gdyby...?

Wyobrażacie sobie świat, w którym małego Adolfa H. nie ratuje przed utonięciem przypadkowy przechodzień? Albo, ktokolwiek strzelał do J.F. Kennedy, pudłuje? Albo akuszerka odbierająca pewnego rzymskiego chłopca imieniu Juliusz, doszła do wniosku że jednak za cicho kwili i tym samym nie nadaje się do wychowania?

Czy dzisiaj istniał by internet? Czy my byśmy się wogóle urodzili...?

Quinn Mallory, młody genialny konstruktor, jest zafascynowany teorią światów równoległych. Próbuje samodzielnie zbudować urządzenie, które pozwoli mu podróżować do alternatywnych rzeczywistości. Nie może jednak dać sobie rady z wzorem fizycznym. Pewnego dnia, ku zaskoczeniu Quinna, w piwnicy w której pracuje pojawia się... jego sobowtór. Prócz kompletnego wzoru daje Quinnowi ważną wskazówkę, której chłopak niestety nie dosłyszał......
Urządzenie testuje wraz ze swoim profesorem fizyki Arturo oraz dziewczyną Wade. Przez przypadek wraz z nimi w pierwszą podróż udaje się też piosenkarz Rembrant.
Niestety, owa wskazówka której Quinn nie dosłyszał, dotyczyła równorzędnych zegara. Miał ich nie zmieniać, by móc powrócić do domu. Jak myśli, co pierwsze zrobił Quinn...? ;)

Tym samym nasza czwórka bohaterów, pozostaje zagubiona wśród światów... różnych światów. I takich, które nie wykształciły cywilizacji - jak i tych niemal identycznych z ich rzeczywistością. W każdym z nich mogą zostać tyle czasu, ile wskazuje zegar - a następnie przemieścić się do kolejnego, lub pozostać w nim na zawsze. A niekiedy staje się to trudne, bo w większości światów spotykają swoich sobowtórów... i nie zawsze owe podobieństwo jest korzystne dla naszych bohaterów.

Serial powstawał w latach 1995-2000 i doczekał się 5. sezonów. Jak na owe czasy "serialowe", pomysł był nowatorski i trochę szalony. Aczkolwiek moim zdaniem - bardzo udany i świetnie zrealizowany. Pomysłodawcą był producent i scenarzysta - Tracy Torme, współtwórca m.in. serialu "Star Trek: Następne pokolenie". Relacje między bohaterami są oparte na klasycznym schemacie, spotykanym m.in. w komiksach Marvela - tj. trzech mężczyzn i kobieta. I jak w przypadku Niewidzialnej Kobiety, której największą zaletą jest to że była niewidzialna... Wade też jest taką sierotką wymagającą troski, opieki i hamującą berserkerowe zapędy panów. 

W kolejnych sezonach zachodzą pewne zmiany w ekipie - odchodzi Arturo i Wade, a na ich miejsce pojawiają się Maggie i Colin. Bohaterowie wplątują się też w wojnę światów z obcą cywilizacją, pragnącą podbić i skolonizować ludzkość.

W pierwszym sezonie mamy co odcinek nową historię. Później akcja rozgrywa się przez kilka odcinków, aczkolwiek przegapienie jednego nie jest strasznym problemem.

Dlaczego warto obejrzeć ten serial...? Bo, jak to ujął mój mąż - mimo upływu czasu ten serial nadal "się broni". Nie powala może już efektami specjalnymi, ale daleko mu do naiwności. Jest dobrze skonstruowany i zrealizowany. Mimo pewnych skrótów myślowych, wynikających z czasu trwania odcinka i zamieszania w ciągu przyczynowo-skutkowym, do którego przyczynił się rzadko spotykany sposób nagrywania odcinków w innej kolejności niż emitowania.

Jeśli chcecie poznać serialową klasykę fantastyki - polecam. Jeśli chcecie obejrzeć po prostu fajny serial - również :) 



źródło:http://naekranie.pl


żródło: http://tesseraguild.com



http://www.sliders.net


4 komentarze:

  1. Jestem bardzo ciekawa Twoich wrażeń z pobytu na dniach fantastyki! czekam na wpis o tym! :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pamiętam ten serial :) Ostatecznie, nigdy nie obejrzałam go do końca...

    OdpowiedzUsuń
  3. ha, a ja jeszcze nie znam tego filmu,
    choć same pojedyncze kadry są mi znane :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny ten serial. Bardzo go lubiłam oglądać i z niecierpliwością czekałam na kolejny odcinek:)

    OdpowiedzUsuń