niedziela, 15 stycznia 2017

Serialowa niedziela - "Seria niefortunnych zdarzeń"

Dla mnie nie ma nic bardziej relaksującego niż wygodna kanapa, kubek herbaty, druty lub szydełko... i wciągający serial. 

Po całym pracowitym tygodniu, w niedzielę staram się znaleźć kilka godzin dla siebie. Obejrzeć w spokoju kilka odcinków... wszak najlepsze oglądanie to takie całymi sezonami :)

Rozpoczynam więc cykl serialowych niedziel. 
Chciałabym w niedzielne poranki opowiedzieć o serialu który własnie mnie oglądam z zapartym tchem. Albo wracam po do niego po raz kolejny... 
Nie spodziewam się że uda mi się pisać regularnie co tydzień... Ale postaram się :)







Tak w poprzednią niedzielę, dziś serial na podstawie cyklu książkąwego. Którego pierwszy i jedyny sezon jak narazie, skończyłam oglądać zaledwie parę godzin temu.

Najpierw parę słów o książkach. Licząca 13 tomów "Seria niefortunnych zdarzeń" , autorstwa Daniela Handlera, wydana została w latach 1999-2006. Jej bohaterami jest trójka rodzeństwa - Wioletka, Klaus i malutka Słoneczko - które po śmierci rodziców trafiają pod opiekę ekscentrycznego krewnego. Niestety, ów wuj okazuje się złoczyńcą czyhającym na majątek dzieci i posunie się do najbardziej zakręconych czynów, by tylko osiągnąć swój cel. I mimo że dzięki swojemu sprytowi i pomocy dobrych ludzi, dzieciom udaje się uwolnić od tyrana i trafić na przyzwoitych opiekunów... to chciwy wuj nie odpuszcza. Przez to rodzeństwo przeżywa wiele nie miłych przygód... Warto wspomnieć, że sam autor na początku każdej swojej książki ostrzega czytelników że nie będzie dobrego zakończenia i odradza lekturę ;)

W 2004 roku, na podstawie trzech pierwszych książek z  serii, został nakręcony film. Mimo znakomitej obsady (m.in. Meryl Streep i Jim Carrey), nie przebił się specjalnie. Jako miłośniczka wszelkiej fantastyki i bajek, w ogóle o nim nie słyszałam - przez przypadek obejrzałam go już w telewizji.

Sam serial, to jak mawia mój mąż, to "nówka sztuka". Pierwsze zwiastuny pojawiły się w listopadzie ubiegłego roku, i chyba do końca nie było wiadomo czy serial naprawdę powstanie. Jednak jest już dostępny, i to z polskim tłumaczeniem na netflix.pl. Pierwszy sezon zawiera przygody dzieciaków z czterech pierwszych książek z serii. 

Co do moich wrażeń po pierwszym sezonie... Mogę napisać tylko jedno - jest ZNAKOMITY !!!

Począwszy od creepy muzyki, która towarzyszy nam na początku każdego odcinka. Przez pięknie wykreowany świat. Wielkie uznanie dla scenografów, kostiumografów i charakteryzatorów! Mimo że świat jest współczesny, pełen znanych nam udogodnień i gadżetów, ma klimat retro-steampunkowy. 
Dla wielbicieli kostiumów nie lada gratkę stanowią ubrania samych dzieciaków - szczególnie piękne sukienki Wioletki oraz płaszczyki kapelutki Słoneczka. Tylko dla tych szczegółów mam zamiar obejrzeć ten serial raz jeszcze :)

Muszę też wspomnieć o obsadzie. Mimo że obejrzałam cały sezon, nie lada zaskoczeniem było dla mnie odkrycie kto gra nikczemnego hrabiego. Otóż to nikt inny jak słodki blondynek, znany nam z takich seriali jak "Doogie Howser, lekarz medycyny" czy "Jak poznałem waszą matkę"!!! Ponieważ w serialu wciela się w kilka różnych alter ego hrabiego, jego gra aktorska zachwyca tym bardziej. Natomiast Malina Weissman (serialowa Wioletka) oraz K. Todd Freeman (Pan Poe) spotkali się już na planie "Wojowniczych żółwi ninja".

Nie mogę doczekać się kolejnego sezonu. Choć pewnie też sięgnę po kolejne tomy serii, żeby poznać dalsze losy niezwykłego rodzeństwa...



Koniecznie obejrzyjcie zwiastun! Ta muzyka...

źródło: www.youtube.com


 źródło:http://www.telemagazyn.pl/


źródło:http://www.telemagazyn.pl/


źródło: www.serialowa.pl

2 komentarze:

  1. Oooo, dzięki za tę recenzję :) zastanawiałam się właśnie, czy warto oglądać ten serial :) Mój chłopak jest wielkim fanem serii, ale nie był pewien, czy serial podoła jego oczekiwaniom ;)
    A będziesz pisać również o serialach, które Cię bardzo zawiodły?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto, warto :) Chyba że ktoś naprawdę bardzo kocha ową serię, i ma swoje wyobrażenie o bohaterach... Sama czułam się trochę rozczarowana serialową postacią ciotki Josephine, która choć świetnie zagrana to jakoś daleko jej do filmowej wersji.
      Myślę że kiedyś stworzę też listę seriali, które nie podobało mi się, znudziły czy zwyczajnie zawiodły.

      Usuń