Po bardzo ciężkim tygodniu, w końcu chwila wytchnienia...
W soboty staram się ogarnąć pranie, żeby wyschło do niedzielnego wieczoru... ale dziś mi się nie chce. Chyba tyko chustę namoczę i zblokuję.
Dom posprzątany (na tyle ile się da przy kotach i psach...). Mam w końcu czas dla siebie :)
Najpierw więc herbatka gruszkowo-czekoladowa i kawałek mlecznej czekolady... oraz nowe gazetki robótkowe. Jak jak lubię oba wydawnictwa. Niesamowitą przyjemność sprawia mi same ich przeglądanie, delektowanie się pięknymi zdjęciami i planowanie co by tu zrobić jako pierwsze...
Ale póki co na wykończenie czekają dwa projekty:
Adela
walentynkowe mitenki
No i przyjechały dwie takie ślicznotki :) Oczywiście nieadekwatnie ubrane do pory roku... więc trzeba wygrzebać druciki nr 1,5 i pobawić się małymi formami.
Oczywiście Aleksander musiał wkraść się kadr. Chyba chciał pobawić się lalkami :)
Czy w tym domu cokolwiek może się wydarzyć bez udziału KOTA...? Któregokolwiek?
A jutro w planach walentynkowy spacer w nowych mitenkach. Zabieram się więc do roboty :)
***
A Wy obchodzicie Walentynki? Macie jakieś plany w związku z jutrzejszym Świętem Zakochanych?
Ten Aleksander to widać już dziś Walentynki obchodzi, bo za całowanie laleczek się zabrał :) Chyba mu się dziewczyny spodobały :)
OdpowiedzUsuńTeż uwielbiam tych kilka wolnych chwil w czasie weekendu z ulubionymi czasopismami. A kociaki w kadrze... skąd ja to znam :D Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuń