To jedno zdjęcie, cyknięte przypadkiem komórką, oddaje wszystko czym dla mnie jest dom. Mój dom.
Moje ukochane kocice (Milla, która nie potrafi się zdecydować czy jest tricolorem, pręgusiem czy szylkretem i biała Michonne). Kocurek Aleksander, którego nie ma na zdjęciu... bo jest blisko mnie, jak zawsze.
Ceglana ściana, którą pracowicie odkuł mój mąż.
Plakaty Marvela, którego jestem absolutną fanką!
Kapy i kocyki... maż się śmieje, że nie mamy jednego porządnego obrusa, ale koce to nam się z szafy wysypują.
Gdzieś tam, daleko, widać bukiet róż. On wie że lubię takie, białe, zółte, różowe.. to mi takie kupuje.
I nawet to pudło upchnięte na szafce, co wepchnęło się ukradkiem przed obiektyw... takie swojskie, moja ciągła dezorganizacja wszystkiego....
Cudowne kocurki :)).
OdpowiedzUsuń